niedziela, 25 czerwca 2023

Michel Houellebecq „Unicestwienie”


 Przeczytane

                                                

Michel Houellebecq „Unicestwienie”

 Sporadycznie pogrążam się w lekturze prozy a już współczesnej prawie nigdy. Wyjątek stanowi twórczość Houellebecqa praktycznie od jego pierwszej książki „Cząstki elementarne” staram się na bieżąco śledzić jego twórczość. Cóż jest tego powodem? To, że jest on wg mnie najwybitniejszym „kronikarzem” upadku kultury Zachodu a szerzej generalnie upadku Zachodu.

 „Unicestwienie” jest kolejną tego częścią. Oczywiście książka ma swoją fabułę jednak pełni ona funkcje wtórne wobec przemyśleń autora wobec otaczającej nas rzeczywistości. Jest tak nawet w wątku sensacyjnym występującym w powieści a dotyczącym tajemniczych ataków hakerskich na infrastrukturę krytyczną na zachodzie Europy. Drugim wątkiem jest kampania wyborcza w 2026 roku. Jednak te dwa wątki tak jak wspominałem pełnią funkcję tła na której rozgrywają się dzieje rodziny Raison, ojca rodu i jego dzieci Cecile z mężem, Paula i Aureliena ze swoimi żonami. Relacje rodzinne, ich rozpad lub ponowne odnowienie więzi wypełnia w większości te ponad 600 stron powieści.

Jednak samo to w sobie nie stanowiłoby o wyjątkowości powieści Houellebecqa. Jest nią ta wzmiankowana przeze mnie opowieść o upadku Zachodu.

„Dewaluacja przeszłości i teraźniejszości na rzecz przyszłości, dewaluacja rzeczywistości na rzecz wirtualności w jakimś bliżej nieokreślonym czasie to symptomy europejskiego nihilizmu znacznie bardziej decydujące niż wszystko to, co zdołał uchwycić Nietzsche” Czyż nie jest to jedna z bolączek współczesnego świata? Odrzucanie tego co realne (przeszłość, teraźniejszość) na rzecz tego czego nie ma połączone to wszystko z naiwnym przekonaniem, iż to ja jestem wyłącznym panem sprawczym własnego życia.

Współczesny świat, także świat w powieści Houellebecqa żyje tak jakby miał cały czas trwać w stanie idealnym. Każde odstępstwo od tego idealnego życia jest wielkim zgorszeniem. Jakie to naiwne można by rzecz bo w życie wpisana jest i śmierć, która z kultury Zachodu praktycznie zniknęła

„ W sumie dopiero od niedawna obowiązujący w środowisku (…) kodeks dobrego zachowania obejmował obowiązek ukrywania własnej agonii. Najpierw chorobę jako taką uznano za coś obscenicznego; zjawisko to upowszechniło się na Zachodzie, począwszy od lat 50-tych, najpierw w krajach anglosaskich ; w pewnym sensie każda choroba stała się wstydliwa, ale najbardziej wstydliwe były, rzecz jasna choroby śmiertelne. Śmierć została uznana w najwyższym stopniu za nieprzyzwoitą i zaczęto ją ukrywać na tyle na ile to możliwe. Skrócono ceremonie pogrzebowe, innowacja techniczna w postaci kremacji znacznie przyśpieszyła procedury (…). W ostatnich latach w najbardziej światłych i postępowych środowiskach również ukrywać agonię”  Paradoksalnie najbardziej szokowana „kulturą” zachodu w „Unicestwieniu” będzie nielegalna imigrantka z Beninu. Może nie ma w tym paradoksu może w tych prymitywnych warunkach afrykańskich zostało najwięcej prawdy o życiu?

Wolność, równość, braterstwo hasła, które przyniosły śmierć setkom tysięcy ludzi w trakcie rewolucji francuskiej. Houellebecq raczej nie należy do piewców tego wydarzenia w dziejach ludzkości wkładając w usta jednego z bohaterów strofy wiersza Musseta

„Ja w twe słowa, o Chryste! Nie pokładam wiary:

Bo przyszedłem za późno w świat dla mnie za stary;

Wiek bez trwogi jest dzieckiem wieku bez nadziei”

 A kawałek dalej

„czy śpisz zadowolony, Wolterze, a twój uśmiech potworny

Czy wzlatuje nad twymi kośćmi ciała pozbawionymi?

Twój wiek, jak mówią, by cię czytać zbyt młody,

Nasz musi ci się podobać, twoi ludzie już są narodzeni”

 

Czy przed światem Zachodu jest jeszcze nadzieja? Jakiej odpowiedzi udziela Houellebeck? Zachęcam do lektury jego ostatniej powieści.

 

sobota, 24 czerwca 2023

Półka z płytami.

 

Axel Rudi Pell „Lost XXIII” Steamhammer 2022

 

„Koń jest jak każdy widzi” to określenie jak ulał pasuje do twórczości Axla Rudi Pella. Jego płyty są do siebie bardzo podobne. Wręcz można by powiedzieć, iż nagrywa jedną płytę podzieloną na części wypuszczane na rynek średnio co dwa lata. Tak też na „Lost XXIII”. Otrzymaliśmy to co na poprzednich krążkach. Czy to jest zarzut? Absolutnie nie, już kiedyś to pisałem ale po śmierci Ronniego Jamesa Dio, praktycznym zakończeniu kariery przez Rainbow, Pell został „ostatnim Mohikaninem” takiego grania. Ponieważ lubię połączenie mocy z melodią to i lubię płyty Pella. Choć są bardzo do siebie zbliżone. Nawet konstrukcja tych płyt jest podobna, kilka dynamicznych kompozycji przeplatanych spokojnymi balladami. Taka budowa płyty pozwala odpowiednio zabrzmieć gitarze Axela,  wybrzmieć głosowi obecnego wokalisty Johnny Gioeliego a wszystko to w otoczeniu klimatu tworzonego przez instrumenty klawiszowe i solidną dawkę energii produkowaną przez sekcję rytmiczną gdzie udziela się Bobby Rondinelli.  Łączący on band Axella Rudi Pella z zespołem Rainbow. Taka tęczowa rodzina zasługuje ze wszech miar na poparcie i propagowanie jej twórczości.

Wszyscy, którzy lubią tego typu granie będą zadowoleni bo zespół na „Lost XXIII” nagrał udany materiał bez słabych punktów.


 Lista utworów:

1. Lost XXIII Prequel (Intro)
2. Survive
3. No Compromise
4. Down On The Streets
5. Gone With The Wind
6. Freight Train
7. Follow The Beast
8. Fly With Me
9. The Rise Of Ankhoor
10. Lost XXIII
11. Quarantined 1 (Bonus Track)

sobota, 17 czerwca 2023

 Półka z płytami.

Long Shadows Dawn „ Isle Of Wrath” Frontiers 2021

Zespół Long Shadows Dawn jest tak naprawdę duetem, który tworzą szwedzki multiinstrumentalista Emil Norberg i szkocki wokalista Doogie White. Chciałoby się napisać, iż bardziej znanym z tego duetu jest Doogie White ponieważ śpiewał w Rainbow i Michael Schenker Band. Jednak trzeba być realistą i zdawać sobie sprawę, iż nazwy te nic już dzisiaj nie znaczą. W pewien sposób należą one do purpurowej rodziny czyli grup, które były powiązane z zespołem Deep Purple. Te powiązania są w muzyce Long Shadows Dawn mocno słyszalne. Tak więc płyta ta powinna się spodobać zwłaszcza tym wszystkim, którzy lubią ten rodzaj muzyki grany przez Deep Purple. Na szczególną uwagę zasługuje jej środkowy fragment zaczynający się od utworu „Hell Hathe No Fury” Melodyjny, z dużą ilością partii instrumentów klawiszowych, czasami dialogach tego instrumentu z gitarą i „Gillano” podobnym wokalem. Z drugiej strony należy pamiętać, iż Doogi White związany był z Rainbow w ostatnim jej wcieleniu gdy czas Tęczy mijał. Niestety słychać to  w dokonaniach Long Shadows Dawn. Jest na tej płycie sporo kompozycji bardzo sztampowych niczym się nie wyróżniających. Samemu White'owi daleko też do Gillana, Dio czy Coverdale’a jeżeli chodzi o umiejętności wokalne a Norberga nijak nie można porównywać do mistrza gitary jakim jest Ritchie Blackmoore. Tak więc z połączenie talentu Norberga i White’a otrzymujemy płytę na średnim poziomie. Bardziej dla gorących fanów tego typu grania jak tych, którzy chcieli by posłuchać jak brzmi melodyjny hard rock.

Lista utworów;

1.    Deal With The Preacher
2.    Raging Silence
3.    On Wings Of Angels
4.    Star Riders
5.    Hell Hath No Fury
6.    Master Of Illusion
7.    Hallelujah Brother
8.    Steeltown
9.    Never Wrote A Love Song
10.    Where Will You Run To?
11.    We Don’t Shoot Our Wounded

Półka z płytami

  Within Temptation „Bleed Out” MusicOnCD 2023 Jak człowiek spojrzy w kalendarz to, aż z niedowierzaniem pokręci głową, że to już prawie...