sobota, 29 października 2022

 Półka z płytami.

 Therion "Sirius B" Nuclear Blast 2004

 

Jak ten czas szybko płynie. Sirius B w tym roku będzie pełnoletni. Pierwotnie płyta ta wydana został razem z Lemurią i w moim odczuciu zamyka złotą epokę w dziejach grupy Therion. Od płyty Theli do 2004 grali muzykę z jaką nikt na świecie nie mógł się równać. Rzecz jasna w ramach dość specyficznej jej odmiany a mianowicie symfonicznego metalu.

Płyta Sirius B nagrana została wraz z orkiestrą filharmonii w Pradze, te orkiestrowe aranżacje w dużej mierze stanowią zarówno o sile jak i specyfice muzyki granej przez Therion. Praktycznie wszystkie utwory skomponowane zostały przez lidera grupy Christofera Johnssona i cechuje je połączenie brutalności muzyki metalowej z lekkością nadawaną przez chór lub jego solistów będących głównymi wokalistami na tej płycie. W taki sposób połączyć te tak wydawałoby się różne od siebie elementy potrafił tylko Therion. Wystarczy posłuchać „Son Of The Sun”, „Dark Venus Persephone”, „Melek Taus”. Wśród tych dynamicznych kompozycji mamy dwie różniące się charakterem „ The Wondrous World Of Punt” spokojny utwór, wręcz patetyczny w swym brzmieniu oraz tytułowy „Sirius B” mroczny oparty na linii basu jednak chyba najlepszy na tej płycie.

Choć mamy do czynienia z płytą metalową to utwory na niej zawarte są w większości bardzo melodyjne co jest kolejnym argumentem za tym aby posłuchać tej muzyki.

Nie ma na świecie drugiego takiego zespołu, który łączyłby tak zgrabnie growling z sopranem, brutalność z melodyjnością. Warto posłuchać płyty „Sirius B” by samemu przekonać się o walorach tej muzyki.

Lista utworów;

1. The Blood Of Kingu [5:44]
2. Son Of The Sun [5:35]
3.The Khlysti Evangelist [5:38]
4. Dark Venus Persephone [4:02]
5. Kali Yuga part 1 [3:27]
6. Kali Yuga part 2 [5:48]
7. The Wondrous World Of Punt [7:19]
8. Melek Taus [5:31]
9. Call Of Dagon [4:14]
10. Sirius B [3:43]
11. Voyage Of Gurijeff [5:56]

sobota, 22 października 2022

 Półka z płytami.

Lacrimosa „Leidenschaft” Hall Of Sermon 2021

 Jak oceniać płytę zespołu, który w swojej dyskografii ma dokonania wybitne ( Stille, Elodia, Fassade, Echos) jeżeli jest ona dobrą płyta? Wracać wspomnieniami do przeszłości czy oceniać to konkretne dzieło? Niby odpowiedź jest oczywista jednak trudno jest wyrzucić ze świadomości to co się przeżyło przy słuchaniu tak wybitnych płyt.

Muzyka jaką tworzy Tino Wolffa jest niezwykle specyficzna o czym w największym stopniu decyduje fakt, iż większość utworów wykonywanych jest w języku niemieckim. Drugą jej charakterystyczną cechą są orkiestracje co daje znakomity efekt połączenia dynamiczności muzyki rockowej czasami wręcz heavy metalowej z rozmachem orkiestry symfonicznej. Takie kompozycje potrafi tworzyć tylko Lacrimosa. Kolejną rzeczą wyróżniającą tę grupę z setek innych jest niesamowita atmosfera jaką potrafią wykreować na swoich płytach. 

W pewien sposób tę dość mroczną atmosferę rozświetla śpiew Anne Nurmi, a połączenie wokalistów o tak różnej barwie głosu jaką dysponują Wolf-Nurmi jest następną cechą charakterystyczną dla tej grupy.

Płyta „Leidenschaft” zawiera wszystkie te elementy. Nie wiem czy układ gwiazd był sprzyjający czy jakieś inne czynniki zadecydowały, iż słucha się te nagrania znakomicie. Można ją postawić obok tych najwybitniejszych dzieł grupy, wstydu nie przyniesie.

 

Lista utworów;

1. Liebe Uber Leben
2. Fuhr Mich Nochmal In Den Sturm
3. Kulturasche
4. The Daughter Of Coldness
5. Raubtier
6. Die Antwort Ist Schweigen
7. Celebrate The Darkness
8. Augenschein
9. Die Liebenden
10. Exodus

sobota, 15 października 2022

 Półka z płytami

 

Rubicon Rock „A Holnap Tuze” Nail records 2009

 Chciałem zacząć te kilka słów o tej płycie od słów starsi miłośnicy rocka. Ale złapałem się na myśli, czy są inni jak tacy miłośnicy rocka? Tym niemniej ci bardziej wiekowi pamiętają zapewne węgierskie grupy Scorpio, Locomotiv GT a już prawie wszyscy, którzy kiedykolwiek słuchali muzyki znają grupę Omega a przynajmniej ich przebój „Dziewczyna o perłowych włosach”. Jednak powiedzieć, iż węgierska muzyka rockowa jest popularna w Polsce jednak nie można. Jak cały zresztą rock.

Dlaczego ten wstęp poświęcony jest Węgrom? Ponieważ Rubicon z dopisanymi małymi literami rock jest właśnie grupą z Węgier. Dodatkowo na płycie „A Holnap Tuze” śpiewają w ich ojczystym języku. Już to samo w sobie jest pewnym atutem tej płyty, ta egzotyka odejście od wszechobecnej angielszczyzny. Tym niemniej w tej płycie najistotniejsze jest to, iż znajduje się na niej całkiem sporo dobrego hard rockowego grania. Muzyką jaką gra Rubicon nawiązuje do najlepszych wzorców z tego gatunku tak więc wszyscy, którzy lubią tego typu granie powinni być zadowolenia z tej płyty. Sporo ładnych melodii osadzonych w ramach dynamicznego grania słuchacza w dobry nastrój.  Na wyróżnienie zasługuje na tej płycie kilka utworów; zwłaszcza tytułowy, „Leleksivatag”, „Csak Bennem Bizz”.

Płyta to jest ciekawą odskocznią od nurty anglojęzycznego i pokazuje, że interesującą muzykę można tworzyć również w innych językach tym wypadku węgierskim.

Lista utworów:

1. Nyitány
2. Őrangyal
3. A Holnap tüze
4. Csillagod vezessen
5. Léleksivatag
6. Felkap a szél
7. Merre tart az út?
8. Csak bennem bízz
9. Elveszett lány
10. Ahogy éltem
11. Elrohan melletted az élet

12. Utolsó emlék



niedziela, 2 października 2022

 Przeczytane 

 „Szaranowicz. Życie z pasją”

Wywiad rzeka przeprowadzony z Włodzimierzem Szaranowiczem przez jego córkę Martę Szaranowicz – Kusz potwierdza to jak nietuzinkową postacią jest pan redaktor.

Począwszy od pochodzenia jego rodziców co zwłaszcza w czasach PRL-u było ewenementem a co oczywiście miało i ma ogromny wpływ na jego życie. Spotkanie z bliską rodziną po wielu latach, posiadanie brata na drugim końcu świata w czasach gdy możliwości komunikacji były zupełnie inne jak dzisiaj. Wszystko to czyni lekturę książki ciekawą bo pozwala lepiej poznać jedną z najbardziej popularnych postaci w świecie komentatorów sportowych. Również słowa jakie mówi o małżeństwie są patrząc na środowisko w jakim się obracał niezwykle mądre. A co najważniejsze nie są to tylko słowa lecz całe jego życie jest świadectwem wartości o których mówi.

Nawet w formie papierowej nie zatracił p. Szaranowicz umiejętności tkania ciekawej opowieści czyli czegoś co było jego atutem gdy był komentatorem. Każdy kto miał okazję oglądać i słuchać jakiś zawodów komentowanych przez niego zgodzi się z twierdzeniem, że transmisje te wykraczały poza relacje o zawodach sportowych. By to osiągnąć potrzebna jest szeroka wiedza nie tylko o danej dyscyplinie i zawodnikach ją uprawiających lecz również bogate zaplecze kulturowe wynikające z wiedzy o historii, kulturze czy szeroko rozumianym świecie.

 Książka ta pokazuje fundamenty tej wiedzy, źródła z których czerpał redaktor Szaranowicz swoją wiedzę. Jak wielką wiedzą dysponował pan Włodzimierz można sobie uświadomić gdy zestawi się  jego z większością współczesnych komentatorów, którzy nawet o dyscyplinie, którą komentują wiedzę mają dość powierzchowną. A o całym zapleczy społeczno – kulturowym nawet nie ma co mówić.

Nie brakuje w tym wywiadzie wielu ciekawych anegdot i opowieści z życia redakcji sportowych polskiego radia i telewizji. O ważnych w każdym zawodzie hierarchiach relacjach mistrz – uczeń czy o potrzebie stawiania sobie wyzwań w swoim rozwoju .

Książka warta polecenia nie tylko tym wszystkim, którzy pamiętają redaktora Szaranowicza z jego transmisji lecz również tym wszystkim, którzy lubią czytać biografie nietuzinkowych postaci, bo choć książka ta ma formę wywiadu rzeki to w rzeczywistości jest taką biografią Włodzimierza Szaranowicza.

sobota, 1 października 2022

 Półka z płytami.

Lepiarczyk „Album Pieśni” Lynx Music 2020

Połączenie muzyki progresywnej z poezją to znakomity sposób na brak popularności. Tak właśnie jest z projektem Krzysztofa Lepiarczyka . Nie dość, iż poruszamy się w kręgu szeroko rozumianego rocka progresywnego to jeszcze teksty utworów stanowią wiersze Adama Asnyka. Jedno i drugie dla większości ludzi to znak by trzymać się od takich rzeczy z daleka.

Tymczasem dzieło zespołu skupionego wokół Krzysztofa Lepiarczyka czyli Marka Smelkowskiego (voc), Jerzego Antczaka (g), Piotra Lipki (b) i Grzegorza Bauera( dr) bardzo pozytywnie zaskakuje. Po pierwsze klimatem kompozycji, lekko onirycznych, przepełnionych melancholią. Na tym tle całkiem ciekawie wypadają wiersze Asnyka i interpretacji Smelkowskiego. W większości śpiewane choć zdarzają się utwory („Tym, którym smutni…rozłączenie) czy fragmenty utworów, gdzie posługuje się on melorecytacją.

Jednak jak dla mnie warstwa liryczna w muzyce nie odgrywa zbyt istotnej roli tak więc głównym czynnikiem jaki przyciągnął moją uwagę to muzyka. Jest ona zaskakująco dobra, choć oczywiście należy pamiętać, że mamy do czynienia z muzyką progresywna czyli dość specyficznym rodzajem grania. W obrębie tej płyty mamy do czynienia z różnymi rodzajami tej muzyki od artrocka gdzie dominują instrumenty klawiszowe do klasycznego wydania tej muzyki z pięknymi długimi solówkami.

Czasami warto zajrzeć do różnego rodzaju zakamarków w świecie muzyki bo można trafić na całkiem ciekawe dźwięki a dodatkowo zapoznać się z twórczością jednego z wybitniejszych polskich poetów XIX wieku.

Lista utworów:

1. W zimowej nocy
2. Dałem ci moc
3. Tym którzy smutni... rozłączenie
4. Preludyum
5. Mgławice/Nieśmiertelni
6. Nie mów
7. Daremne żale
8. Ból zasnął


Półka z płytami

  Within Temptation „Bleed Out” MusicOnCD 2023 Jak człowiek spojrzy w kalendarz to, aż z niedowierzaniem pokręci głową, że to już prawie...