Przeczytane
Sławomir Cenckiewicz „Agentura”
Zacznę od uwag co
do formy książki Cenckiewicza „Agentura”. Zbiory felietonów mają swoje zalety
jak i wady. Najważniejszą zaletą jest zebranie w jednym miejscy tekstów, które
rozproszone są w różnych miejsca a przez to trudne do przeczytania. Tutaj mamy
je w jednym miejscu. Wadą natomiast tego typu rozwiązania widzę głownie w tym,
iż czasami pewne wątki czy wręcz sformułowania powtarzają. Pierwotnie dzieliło je czas czy miejsce ukazania tutaj takie
powtórzenia czy zwroty wypadają słabiej jak w oryginale.
Felieton również rządzi się swoim prawem a ich autor ma
prawo do emocji czy uproszczonego języka i to co jest zaletą pojedynczego
tekstu a szczególnie gdy jest polemiką z adwersarzem w zbiorze jakim jest ta
książka emocje pojawiające się w felietonach nie działają na korzyść treści, tez
jakie chce zaprezentować autor.
„Tylko prawda jest ciekawa” motto twórczości Józefa
Mackiewicza powinno przyświecać każdemu historykowi. Zapewne jest tak również w
przypadku Cenckiewicza. Poznanie kto był agentem w czasach PRL-u jest też
ozdrowieńcze dla życia publicznego bo dzięki wiedzy kto został złamany tym
bardziej powinno cenić się tych, którzy nie ulegli machinie komunistycznych
represji. Jednak odnoszę wrażenie, że koncentrując się na agentach ukazujemy
tylko część świata stworzonego przez włodarzy Polski Ludowej. Gdzieś na uboczu
w głęboki cieniu pozostają ci, którzy tych ludzi mających odwagę sprzeciwić się
systemowi łamali. Od „upadku komuny” minęło już ponad 30 lat jednak w świadomości społecznej praktycznie nie ma
obrazu czym było to państwo, jak łamało ludziom życie. By powstał ten obraz właśnie
„ludzi bezpieki” powinno stawiać się w świetle kamer by nie mogli tak jak
morderca Grzegorza Przemyka spokojnie wieść sobie życia emeryta. Nie jest to
zarzut do autora tej książki. Ma prawo wyboru tematu swoich dociekań
historycznych. Uwaga ta dotyczy w większym stopniu ogólnego obrazu zarówno
historiografii jak i całej sfery publicznych rozważań o PRL-u.
Sam książka „Agentura” składa się z trzech części; pierwsza Osobowe Źródła Informacji dotyczy różnych postaci życia publicznego, które podjęły współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Z reguły poświęcony jest im jeden felieton. Dotyczy on postaci znanych jak choćby byli ministrowie spraw zagranicznych Skubiszewski czy Rotfeld jak również osób w zasadzie dzisiaj anonimowych jak choćby ksiądz proboszcz Jerzy Więckowski gorliwie współpracujący z SB w latach 80-tych i wykorzystywany przez nią w rozgrywce z Kościołem po zamordowaniu ks. Popiełuszki. Z jednej strony donosił bezpiece o poglądach wśród duchowieństwa z drugie strony wykorzystywany był by nadać określony kształt formom upamiętnienia ks. Jerzego – oczywiście jak najkorzystniejszy dla ówczesnej władzy. W tym fragmencie książki umieszczone zostały felietony z lat 2009-2022 z reguły poświęcone jednej osobie.
Druga część stanowi pewną tematyczną całość, wszystkie
zamieszczone tam felietony poświęcone są osobie Witolda Kieżuna a w aktach
bezpieki „Tamizy”. Postać o skomplikowanej biografii, bohater powstania
warszawskiego, ekonomista robiący karierę w PRL-u a od lat 70-XX wieku donosiciel
SB. Ponieważ Kieżun z racji swojej wojennej przeszłości i wsparcia w wyborach
prezydenckich w 2010 Jarosława Kaczyńskiego był postrzegany jako zwolennik
prawicy. W naszej nazwę to delikatnie lekko nienormalnej rzeczywistości
politycznej gdzie etykiety zwalniają część ludzi z myślenia, taki związek
powodował, iż środowiska, które w innych sprawach są niezwykle pryncypialne w
kwestii agentów wzięły w obronę Kieżuna. Felietony Cenckiewicza dotyczące w tej
części książki są z jednej strony poświęcone udowodnieniem na bazie faktów
agenturalnej przeszłości Kieżuna z drugiej strony poświęcone są polemice z jego
obrońcami. Co ciekawe w tej sprawie doszło do ostrych polemicznych sporów
pomiędzy nim a Piotrem Gontarczykiem autorami przełomowej dla naszej historiografii
publikacji „SB a Lech Wałęsa”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz