Przeczytane.
Zofia Kossak Szczucka „Pożoga”
Autorka zabiera nas na Kresy Wschodnie u schyłku I wojny
światowej. Dzięki temu mamy okazję zobaczyć świat, którego już nie ma. Świat
polskiego ziemiaństwa, polskiej szlachty zagrodowej, polskości Kresów
Wschodnich. Akcja powieści „Pożoga” rozgrywa się w latach 1917-1919 gdy ziemie te ogarnięte zostały
szaleństwem rewolucji komunistycznej.
Śledząc losy głównej bohaterki udajemy się w podróż do
tych strasznych czasów. Czasów, które u ich zarania może nie były idealne. Jednak
było spokojne i w miarę dostatnio pod względem materialnym dla ludności mieszkającej na ziemiach należących
kiedyś do Rzeczypospolitej. To wszystko na przestrzeni lat gdy rozgrywa się
powieść obrócone zostanie w nędzę. Sprawcami tego dzieła będą ci, którzy mając
usta pełne frazesów o sprawiedliwości społecznej, biedzie proletariatu. Sprowadzą
na ludzkość nędzę jakiej dotychczas nie widziano.
Zaletą powieści Kossak Szczuckiej jest ukazanie tego
procesu krok po kroku. Począwszy od pierwszych oznak rozprężenia jakie pojawiły
się w ówczesnej Rosji wiosną 1917 na skutek rewolucji lutowej i upadku caratu.
Brak władzy a w tym konkretnym przypadku dwuwładza prowadzi do rozzuchwalenia
zarówno tych, którzy z przyczyn ideowych dążyli do zniszczenia istniejącego
świata jak również tych wszystkich, którzy w zamęcie widzieli okazję do
rabunków. Ponieważ był to 3 rok wojny to powodów do rabunku było całkiem sporo;
bieda, liczni dezerterzy z wojska a co za tym idzie powszechny dostęp do broni.
Na efekty tego stanu nie trzeba było długo czekać. Rozpoczęły się dzikie
pogromy, których główną ofiarą padały polskie dwory na Wołyniu, Podolu i innych
częściach Ukrainy.
To wszystko z literackim talentem opisuje autorka na
kartkach powieści. Następnie nadzieję jaką dały polski oddziały partyzanckie a
później pojawienie się na tych terenach Niemców, którzy zaprowadzili
elementarny porządek. Rzecz jasna słowo to w tamtych czasach oznaczało, że nie
zdarzały się pogromy urządzane przez chłopstwo jednak strzały i rabunki na
drogach były rzeczą powszechną. W tej wielkiej zawierusze dziejowej nie znika troska
autorki o swoje małe dzieci, o majątek, o zwykłe sprawy dnia codziennego.
Niewiele jest w polskiej literaturze opisów szaleństwa
komunistycznej rewolucji, wprowadzania tego „raju na Ziemi”. Pokazanie jak to
wyglądało w życiu zwykłych ludzi, ukazanie tego nieustannego zagrożenia życia jak i absurdów świata
komunistycznego jest ogromnym atutem „Pożogi”. Choćby ten fragment „ Komuna nie
tylko zabierała. Wspaniałomyślnie mogła ofiarować rzecz, której nie posiadała.
Pamiętam, że kiedyś jedna z pań znajomych, u której robiono, nie wiem już którą
z rzędu rewizję, wspomniała, że ma tylko jedną parę pończoch. – O to, za mało,
należą ci się trzy- odparł robiący rewizję urzędnik i w parę godzin przysłał
jej order ( dokument) treści następującej. – Niniejszym upoważnia się
towarzyszkę Hannę Nowakowską do zarekwirowania sobie, gdzie się jej podoba,
dwóch par rajstop”.
Wydaje mi się, iż najciekawszą częścią książki jest jej ostatnia część. Pisana w formie dziennika prowadzonego przez autorkę. W związku z sytuacją na Ukrainie i zbliżaniem się wojska polskiego rosły nadzieje ludności polskiej na oswobodzenie z sowieckiego raju. Autorka genialnie przedstawia nadzieję przeplatającą się z rozczarowaniem by ponownie przejść w stan oczekiwania na spełnienie marzeń i ponowne rozczarowanie. W tym fragmencie jest to literatura najwyższej klasy pokazująca zmienność nastrojów. Jest w tym fragmencie jeszcze jedna rzecz warta polecenia. Wobec katastrof dziejowych najwłaściwszą postawą jest postawa aktywizmu i taką przyjmuje bohaterka powieści. Do czego to doprowadzi? Tych, którzy jeszcze nie znają tej powieści zachęcam do sięgnięcia po lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz