Przeczytane
Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula „Cham i pan a nam, prostym, zewsząd nędza?”
Szczerze polecam wszystkim tę książkę ponieważ dotyczy ona około 90 % z nas. Bo tylu w dawnych czasach było chłopów w społeczeństwie i warto spojrzeć na obraz swoich przodków z przed wieków. Rzecz jasna ci z czytelników, którzy wywodzą się z jaśnie państwa również zobaczą obraz swoich przodków, czy będzie to obraz korzystny? By odpowiedzieć na to pytanie zapraszam do lektury książki.
Lekturę ułatwia konstrukcja dzieła Chwalby i Harpula. Mianowicie książka napisana jest w formie alfabetu. Do poszczególnych liter przypisane są zaczynające się na tą literę hasła. Tego typu zabieg powoduje, że lektura nie przytłacza można samemu wybierać interesujące nas w danej chwili fragmenty. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że dzieło to może stanowić wprowadzenie do tematyki relacji pomiędzy wsią a dworem w dziejach Polski. Popularna forma publikacji pozbawiona jest aparatu naukowego jednak jeżeli kogoś zainteresuje jakiś epizod z dziejów polskiej wsi to pomocna będzie wybrana bibliografia znajdująca się na końcu książki.
Konstrukcja może być najbardziej wymyślna a i tak lekturę może położyć język jakim została napisana. Jednak nie w tym przypadku, narracja jest wartka okraszona licznymi anegdotami czy ciekawostkami. Nic tylko czytać.
Wydaje się, że tę pozycję warto przeczytać nie tylko ze względu na przystępny język czy przyjazną konstrukcję. Warto ją przeczytać ponieważ dotyka niezwykle istotnego zagadnienia dla teraźniejszości. Przecież określenie wieśniak, wiocha są współcześnie obelgami. Dlaczego tak się dzieje? Skąd dzisiaj tak duża pogarda dla mieszkańców wsi? Właśnie dlatego by znaleźć odpowiedzi na te istotne dla nas żyjących w XXI wieku pytania warto sięgnąć po tę książkę.Co ciekawe lektura może być również ciekawa dla tych wszystkich, którzy sporo o tematyce dawnej wsi wiedzą. Bo nie sądzę, że nawet wśród nich jest wielu, którzy wiedzą, iż w obecnej Polsce nadal obwiązują serwituty. Jednak to tylko ciekawostka. Istotniejsze wydaje się uświadomienie ogromu pracy jaką wśród ludu wiejskiego wykonało środowisko narodowe w Wielkopolsce i Kongresówce oraz ludowcy w Galicji by od mentalności „My cesarza będziemy od Polaków [ szlachty ] bronić” czy uważania Kościuszki za zbrodniarza, który podniósł rękę na dobrego cesarza do masowej odpowiedzi na apel Witosa z 1920 by wstępować do wojska w czasie wojny polsko-rosyjskiej.
Oczywiście można wybrać inną lekturę, nic strasznego się nie stanie. Chyba, że ktoś hołduje ludowym mądrościom i stosuje się do maksymy „kto biegły w piśmie, do piekła się ciśnie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz