niedziela, 23 stycznia 2022

 Przeczytane.

 


Starcie Polski. Wrzesień 1939.

Skromna ledwie 160 stronnicowa książka wydana nakładem Ośrodka Karta jest wstrząsającą lekturą. Skąd wypływa taka zdecydowana ocena. Jest ona następstwem stosowanej przez to wydawnictwo w swoich publikacjach metody opowiadania historii. O tragedii Polski we wrześniu 1939 nie wypowiadają się zawodowi historycy. Głos w tej książce mają uczestnicy tamtych wydarzeń, czasami są to postacie znaczące w większości natomiast są to zwykli mieszkańcy ówczesnej Polski. Konstrukcja książki pozwala śledzić dzień po dniu rozgrywający się we wrześniu dramat. Króciutkie notki historyczne o poszczególnym dniu a poniżej wspomnienia, relacje uczestników tamtych zdarzeń. Przyznaję, że bardzo lubię tego typu formę obcowania z historią.

Książka ta skłania do refleksji nad nieodrobioną lekcją  dotyczącą klęski Polski w II wojnie światowej a rozpoczętej wojną obronną we wrześniu 1939 roku. Klęski za którą całkowitą winę ponoszą władze sanacyjnej Polski. Prowadząc początkowo w II połowie lat 30-tych politykę może nieformalnego jednak realnego zbliżenia z Niemcami by w marcu 1939 zmienić ją o 180 stopni pod wpływem gwarancji brytyjskich. Gwarancji, których w tamtym czasie Wielka Brytania nie mogła wypełnić. A Beck jak dziecko przyjął je z całą bolesną dla Polski konsekwencją. Jakby nic nie zdarzyło się w Monachium.

Książka ta jest pełna świadectw ogromnego patriotyzmu, poświęcenia zwykłych Polaków, którzy dla Ojczyzny gotowi byli na największe poświęcenie łącznie z ofiarą własnego życia. Jednak to, że ludzie ci musieli składać taką ofiarę było tylko i wyłącznie winą polityków, którzy mając usta pełne wielkich słów zgotowali Polsce taki los.

Pisze Augustyn Młyński obrońca poczty polskiej w Gdańsku „Było strasznie, obrońcy stłoczeni w korytarzu piwnicy, gdzie panował krzyk i płacz. Wtenczas dopiero […]postanowiliśmy się poddać.” On a zwłaszcza jego towarzysze za Polskę zapłacili najwyższą cenę. Nie używali wielkich słów spełniali swój obowiązek. Jakżeż z taką postawą kontrastuje los choćby Prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Słowa wielki „Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i historii” Ciekawe jest, że o tym Bogu nie pamiętał gdy wdawał się w romans z mężatką a o historii też średnio pamiętał uciekając jak prawie wszyscy dygnitarze z Warszawy.


Mając przywódców o mentalności dzieci „ Proszę oświadczyć, że wzburzenie ludności cywilnej[…] publicznie oskarża Anglię i Francję o niedotrzymanie zobowiązań” pisze Beck do ambasadorów RP w Paryżu i Londynie nie wystarczy heroizm zwykłych żołnierzy „ Raz i drugi, a załadowaniu każdego pocisku nieodłącznie towarzyszyło życzenie za opuszczony dom, za mojego synka”.

Jak oderwany od rzeczywistości musiał być Wódz Naczelny Marszałek Śmigły – Rydz, że wysmalił taki komunikat „Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii”. Bolszewicy i pertraktacje gdzie ten człowiek był chciałoby się zapytać. Cóż był on u szczytu władz Polski.

Dlatego też lektura tego opracowania jest tak przygnębiająca, to zderzenie relacji ludzi poświęcających dla Polski wszystko z relacjami ludzi, którzy sprowadzili na naszą Ojczyznę tą katastrofę a gdy już nadeszła to myśleli tylko o ratowaniu siebie musi wywołać takie uczucia.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...