piątek, 14 lipca 2023

Swindon Town

 Z historii angielskich klubów.

grafika; google

zdjęcie; swindon co uk
Wydawałoby się, iż The Robins to jeden z wielu klubów , które nic nie znaczą na piłkarskiej mapie Anglii. Grają przecież zaledwie w League Two ( 4 poziom rozgrywek). Jednak jak by nie patrzeć to klub który grał Premier League ( I poziom rozgrywek). Byli w elicie wprawdzie tylko przez jeden sezon jednak miejsca w historii piłki na Wyspach nikt już im nie odbierze.

 Oczywiście rzeczywistość i przeszłość klubu to głównie rozgrywki na III i IV poziomie, przeplatane nielicznymi latami gry na zapleczu ekstraklasy. Patrząc na dzieje The Robins można rzecz, iż są potwierdzeniem powiedzenie, iż biednemu wiatr wieje w oczy. W sezonie 1968-69 odnieśli swój największy sukces na arenie angielskiej, wygrali Puchar Ligi pokonując po dogrywce  w finale na Wembley Arsenal 3:1. Była i jest to jedna z piękniejszych opowieści, jedna z tych, które powodują, że piłka nożna ma tylu kibiców. Zwycięzcą rozgrywek okazał się 3 ligowiec. W piłce przed meczem nie można zakładać zwycięstwa i to jest w niej jedną z najpiękniejszych rzeczy. Jednak kibicom i klubowi nie dane było w pełni skosztować owoców tego sukcesu. Zwycięzca krajowych pucharowych rozgrywek

zdjęcie; nationallfootballmuseum com

uzyskuje prawo do gry w europejskich pucharach. Niestety nie było tak w przypadku Swindon. Okazało się, że regulamin FA nie zakłada możliwości zgłoszenie do rozgrywek drużyny z niższych lig. Wielka szkoda nie dowiemy się co w Europie zwojowali by piłkarze Swindon. O skali drzemiącego w nich potencjału niech świadczy fakt, iż w finale Anglo – Italian Cup do, którego zostali zaproszeni w pewien sposób w rekompensacie za niemożliwość rywalizacji w europejskich pucharach pokonali AS Romę. W pierwszym meczu rozegranym na Stadio Olimpico w obecności ponad 50 tysięcy widzów Roma wygrała 2:1. Jednak rewanż na County Ground okazał się dla The Robins jednym z najwspanialszych momentów w dziejach, pokonali sławnego rywala 4:0.

Innym meczem, który wrył się w pamięć kibiców Swindon było  spotkanie na wyjeździe z Birmingham 12 04 1993. Był to generalnie jeden z bardziej niesamowitych spotkań w dziejach piłki nożnej. W 51 min gospodarze prowadzili już 4:1 i wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte. Nic bardziej mylnego zryw w ostatnich 30 minutach dał The Robins 5 bramek w tym hattricka Davida Mitchella.



Skoro poruszony został temat hattricków to trzeba przywołać postacie czterech graczy Swindon; Harry Morris 1926,Maurice Owen1946, Alan Mayes 1978, Sam Parkin 2002. Wszyscy oni popisali się tym osiągnięciem w swoim debiucie w barwach klubu – to się nazywa dobre wejście do nowego miejsca pracy.

Będąc klubem na obrzeżach wielkiej piłki trzeba umieć cieszyć się z drobnych rzeczy. Tak było w niezapomnianym dla klubu sezonie 1985-86. Dlaczego niezapomnianym? Mianowicie nie tylko, że zdobyli Mistrzostwo i nie ma tutaj większego znaczenia, że za wygranie IV ligi ale i ustanowili kilka klubowych rekordów. Zdobyli najwięcej w dziejach punktów (102), wygrali najwięcej meczów w sezonie (32) , ponieśli najmniej porażek (8), to na dodatek mieli najlepszą w swojej historii różnicę bramek (+39). To się nazywa udany sezon.

 Przeglądając dzieje tego klubu nie sposób nie wspomnieć o tym, że byli oni jednym z prekursorów meczów charity, gdzie zbierane są fundusze na różne cele a organizowanych by uhonorować zasłużonych dla klubu graczy zazwyczaj po 10 latach gry w barwach danego klubu . Pierwszy tai mecz w dziejach The Robins miał trochę inny powód. Zorganizowany we wrześniu 1889 roku mecz charytatywny odbył się po to aby zebrać fundusze dla wdowy po kapitanie Swindon, Jimmy Munro, który zmarł niespodziewanie w wyniku zapalenie opon mózgowych.

zdjęcie; cardhawkuk com
W ponad 140 letniej historii klubu wielu było znakomitych postaci; Harry Morris zdobywca największej ilości bramek dla Swindon (216), John Trollope rekordzista pod względem występów w klubowej koszulce ( 770).  Jednak tylko jeden gracz klubu Harold Fleming dostąpił w trakcie gry w ich barwach honoru reprezentowania Anglii w meczach reprezentacyjnych (11). W tym momencie warto dodać, że był on postacią dość niezwykła, myślę, że nawet na te czasy sprzed 100 lat. Mianowicie był gorliwym chrześcijaninem i w związku z tym nie grał w Boże Narodzenie i Wielki Piątek, jak widać nie przeszkodziło mu to w zrobieniu jak na warunki Swindon wielkiej kariery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...