Przeczytane
Vivek Ramaswamy „WOKE S.A. Kulisy amerykańskiego
przekrętu sprawiedliwości społecznej”
Książka amerykańskiego polityka, biznesmena Viveka
Ramaswamaya podejmuje istotny problem współczesnego życia gospodarczego i
społecznego. Mianowicie wielkie korporacje międzynarodowe postanowiły nauczyć
społeczeństwa co jest słuszne, co jest właściwe, jak żyć i myśleć. Właśnie odpowiedzi na pytanie, jak wielki
biznes stał się wielkim moralizatorem i co za tym się kryje poświęcona jest ta książka.
Niewątpliwie najłatwiej jest odpowiedzieć na to ostanie pytanie.
Zyski wielkich firm są dzięki prowadzeniu polityki woke jeszcze większe. Ot
taki drobny przykład z rodzimego podwórka, wielka sieć sklepów przestała
wysyłać zamówione produkty w opakowaniach. Oczywiście nie uzasadnia tego
konsumentom, iż w ten sposób powiększa swoje zyski ( nie ma kosztów w postaci
opakowań) wszystko odbywa się pod szczytnym hasłem ochrony klimatu. Tak więc
firma zyskuje podwójnie raz finansowo a drugi raz moralnie co też jest walutą
we współczesnym kapitalizmie.
Niestety słabiej wypada odpowiedź na pierwsze pytanie jak
do tego doszło, iż coś co wiele lat temu było marginesem życia akademickiego w
USA stało się nagle głównym nurtem w funkcjonowaniu firm. Wprawdzie autor
próbuje dokonać takiego wyjaśnienia ale zrzucanie winy na ewidentny fakt wzrostu
roli managerów w kapitalizmie jest w moim przekonaniu nie do końca dowiedziony.
Podobnie wskazanie na przyczynę flirtu kapitału z woke kryzysu na rynku
nieruchomości w Stanach i próbie odwrócenie uwagi od chciwości kapitalistów
poprzez pokazanie rzekomej wrażliwości społecznej i wspieranie wszelkich tego
typu ruchów w Stanach wydaje się zbyt proste. Z tego obszaru najlepiej wyjaśnione i udokumentowane wydaje się pokazanie zmiany kapitalizmu akcjonariuszy na kapitalizm
interesariuszy. Bo występowanie w imieniu wszystkich jest zawsze łatwiejsze z
powodu trudniejszej kontroli tych wszystkich nad działaniami firmy.
Czytając książkę Ramaswamy trzeba też mieć na uwadze, iż
stał się on obecnie politykiem i w pewien sposób jest ona manifestem jego
poglądów politycznym.
Niewątpliwie tym co powoduje, że warto zapoznać się z
lekturą tej książki jest ukazany na wielu przykładach mechanizm funkcjonowania
woke w praktyce oraz dwulicowość wielkich firm w posługiwaniu się polityką
woke.
Ta naczelna zasada tego ruchu – różnorodność – chciałoby
się powiedzieć „dziwnym” trafem sprowadza się w zasadzie do dwóch kwestii a
mianowicie rasy i płci. W sumie jak się chwilę nad tym zastanowić to trudno się
oprzeć ogromnemu zdziwieniu. Tym co ma zapewniać różnorodność mają być cechy
zupełnie od nas niezależne. Gdzie w tej ideologii miejsce na różnorodność
myśli, poglądów. Oglądając społeczną rzeczywistość świata Zachodu i bez książki
można dostrzec, iż na taką różnorodność nie ma tam miejsca.
W świecie woke, kapitalizmu interesariuszy można poniżać
amerykański sztandar flagę ale krytyka biznesowych partnerów wielkich firm nie
przejdzie. Doskonałym tego przykładem jest opisana w książce historia Daryla
Moreya dyrektora generalnego drużyny koszykarskiej Houston Rockets, który na
prywatnym koncie poparł protesty w obronie demokracji w Honkongu. Gdy
zaprotestowały chińskie władze to tak wyczuleni na kwestie społeczne luminarze
NBA, gwiazdy koszykówki z Jamesem LeBronem zaczęli na wyścigi krytykować jego „zachowanie” a ten ostatni, który nie
ograniczał się w krytykowaniu poprzedniego prezydenta USA powiedział „…, że
Moreys nadużył swojego prawa do wolności słowa”
Takich przykładów w tej książce jest bardzo dużo. Zbyt
dużo by stwierdzić, iż jest to jakiś zbieg okoliczności a nie celowa polityka
wielkich firm, które wykorzystują „sprawiedliwość społeczną” do pomnażania
swoich zysków. Przecież łatwiej potępić systemowy rasizm w Stanach ( nic nie
kosztuje ba daje moralną legitymację co przekłada się na pozytywne postrzeganie
firmy) jak poprawić los pracowników produkujących buty czy odzież dla Nike w
Azji Południowo-Wschodniej.
Książka Ramaswamy odsłania również mechanizm współpracy
wielkich korporacji z przemysłem NGO-sów. Dla mnie szczególnie ciekawe było
przedstawienie sposobu w jaki wielkie firmy po przegranych procesach i
nałożeniu na nie czasami wielomilionowych kar potrafią zredukować kilkukrotnie
te sumy zasilając konta wybranych NGO-sów.
Na koniec cytat z Orwella, który odnosi się do pracy
Jamesa Burhama „Rewolucja menedżerska”
„ Kapitalizm znika, ale socjalizm go nie zastępuje. Obecnie
powstaje nowy rodzaj planowego, scentralizowanego społeczeństwa, które nie
będzie ani kapitalistyczne, ani – w żadnym przyjętym znaczeniu tego słowa –
demokratyczne. Władcami nowego społeczeństwa będą … kierownicy przedsiębiorstw
[…] Ludzi ci zlikwidują starą klasę kapitalistów, zmiażdżą klasę robotniczą i
tak przeorganizują społeczeństwo, że cała władza i przywileje ekonomiczne
pozostaną w ich rękach”.
George Orwell wiecznie aktualny, bo czyż nie jest to opis
świata Brezosa, Gatesa, Zuckerberga i ich kolegów.