wtorek, 12 stycznia 2021

 

 Na angielskich boiskach.


W tym szaleństwie nie ma metody.

 

 

Ile czasu potrzebuje trener na to by odnieść sukces? Nie ma na to dobrej odpowiedzi. Na powodzenie w pracy trenera składa się bardzo wiele czynników, tylko na część z nich ma on wpływ. Wybór składu, opracowanie taktyki, motywacja piłkarzy, dobór współpracowników to te najważniejsze. W tradycyjnym brytyjskim modelu był to jeszcze wpływ na pozyskiwanych do klubu zawodników. Jednak w obecnej piłce co raz rzadziej spotykany jest taki model. Dochodzimy więc w tym miejscu do czynników, na które trener ma już mniejszy wpływ. Oprócz transferów będą to po części również treningi bo nie każdy trener je osobiście przeprowadza, kontuzje, prowadzenie się graczy. Choć oczywiście na te obszary jeszcze ma wpływ. Tym sposobem dochodzimy do czynnika, który od niego jest niezależny a mianowicie szczęścia.

Chciałbym wskazać jego rolę na przykładzie powszechnie dzisiaj szanowanego trenera Southamptonu Ralpha Hasenhüttla.

 

zdjęcie; SkySports

 Przenieśmy się na moment do listopada 2019 roku, jego drużyna nie wygrała meczu ligowego od 14 września, po drodze zaliczyła kompromitującą porażkę na własnym boisku z Leicester 0:9. Będąc w strefie spadowej podejmowali 30 listopada drużynę Watfordu. Pierwsza połowa zapowiada kontynuację fatalnej serii w 24 minucie Sarr dał prowadzenie Szerszeniom. Wynik 1:0 dla gości był najniższym z możliwych tylko fenomenalna postawa bramkarza Southamptonu McCarthego utrzymuje miejscowych w grze. Druga połowa to rozpaczliwe ataki podopiecznych Hasenhüttla jednak nie dają one efektów. Wreszcie w 78 minucie akcję na skrzydle przeprowadza Djenepo, mija w polu karnym obrońcę Watfordu podaje przed bramkę a tam w ogromnym zamieszaniu najsprytniejszy okazuje się Danny Ings, wyrównanie. Parę chwil później pada zwycięski gol, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz w dziejach piłki jeszcze przed chwilą zwycięzcy okazują się przegranymi a już pogrzebani tryumfują. Jednak ta kluczowa dla losów meczu bramka wyrównująca nie powinna zostać uznana, przy próbie dryblingu piłka odbija się od ręki Djenepo i choć jesteśmy w epoce VAR-u to jednak bramka zostaje uznana. Czy na tą sytuację jakikolwiek wpływ miał trener? Oczywiście, że nie. Konsekwencje tego wydarzenia były niezwykle brzemienne w skutkach, Southampton poszybował w górę tabeli a w obecnym sezonie Hasenhüttl uchodzi za jednego z najlepszych trenerów w Premier League. Watford zmienia po porażce trenera i dzisiaj gra w Championship ( II liga angielska) a warto zaznaczyć, że do utrzymania zabrakło mu 1 punktu.

 

Tak więc w ostatecznym rozrachunku o losie trenera może zadecydować zwykły przypadek.  Otwartym pozostaje pytanie ile czasu powinien otrzymać trener od tych którzy go zatrudniają. Wydaje się , iż takim czasem powinny być dwa lata. Dlaczego? Obejmując jakąkolwiek drużynę przejmuje on bagaż w postaci zawodników przyzwyczajonych do innego systemu gry innych wymagań czy choćby innej osobowości bossa. W dwa lata ma możliwość sprowadzić zawodników jemu potrzebnych bądź zmienić nawyki tych, których odziedziczył, przepracować dwa okresy przygotowawcze czyli mieć czas na wdrożenie własnej taktyki. Dlatego ten dwuletni okres wydaje się minimum przyzwoitości by przekonać się czy dany trener podoła zadaniu. Choć nawet najwybitniejsi, Klopp czy Ferguson potrzebowali znacznie więcej jak dwa lata by zacząć odnosić sukcesy. Przyglądając się temu co dzieje się obecnie z trenerami można dojść do wniosku, iż w XXI wieku dwa lata to luksus jaki otrzymują nieliczni. By to wykazać przeprowadziłem analizę losów trenerskich w 92 klubach obecnie występujących w zawodowych ligach.

 

By zrozumieć jak czas życia trenerów się skurczył chciałbym przedstawić pewne dane. Do dnia 07.01.2021 te 92 kluby zatrudniły w swoich dziejach 3361 trenerów. Tak tylu  dotychczas trenerów  miało zaszczyt prowadzić klubu w rozgrywkach ligowych na wyspach. Jednak by w pełni zrozumieć jak szalone czasy nastąpiły warto mieć świadomość, iż średni wiek klubu w Anglii to 86 lat. Średnią tą niewątpliwie zaniżają takie kluby jak Milton Dons, AFC Wimbledon czy Salford powstałe lub przekształcone w zawodowe od 18 do 3 lat temu. Dlatego też lepiej w tym wypadku posłużyć się medianą a ta wskazuje na 117 letnie życie klubu w Anglii.

grafika; własna.

 

Na tych 3361trenerów, aż 1035 czyli 30,1% została zmieniona w XXI wieku. Czyli na ostatnich 20 lat przypada prawie 1/3 zmian trenerów w klubach na wyspach. W pewien sposób jest to szokujące. Bo biorąc pod uwagę medianę to te 20 lat to zaledwie 1/6 życia klubu w Anglii a na ten czas przypada, aż 1/3 zmian trenerów.

 

Jak wyglądają te zjawiska w trochę bardziej szczegółowym ujęciu. W tej niechlubnej klasyfikacji najczęściej zwalniających trenerów na czele znajdują się Barrow (78 trenerów w dziejach), Northampton (576) Wallsall( 56), Carlise (51) i Crystal Palace (50).

 

Najmniej trenerów  w swoich dziejach miały natomiast następujące kluby; Ipswich (17), West Ham (18), Liverpool (20), Arsenal (21), Manchester United (21), Everton (25). Jednak jeżeli wziąć jako kryterium co ile lat zachodzi w klubie zmiana trenera na przestrzeni dziejów to ranking ten otwierać będzie West Ham ( zmiana trenera co 6,5 roku), Liverpool (6,4), Arsenal (6), ManUtd (5,57), Everton (5,28), Ipswich  (4,9).

 

Zanim przejdziemy do wniosków spójrzmy jeszcze na dane z XXI wieku. Całkiem pokaźna grupa klubów zmieniła w trakcie naszego wieku trenerów 15 razy bądź więcej. Rekordzistą jest Oldham Athletic (21 trenerów), Watford (19), Nottingham , Leyton Orient (po 18) dalej kluby, które zmieniały trenera 17 razy; Barnsley, Leeds, Sheffield Wednesday, Southampton, Sunderland, Swindon, 16 razy; Crystal Palace, Derby, QPR, Swansea i wreszcie 15 zmian trener w tym czasie zanotowały; Cambridge, Mansfield, Northampton.

grafika; własna

 

Może dlatego warto docenić tych trenerów, którzy obecnie najdłużej pracują w angielskich klubach i tak w Premier Leagu jest to Sean Dyche z Burnley na stanowisku od X 2012 roku, w Championship Gareth Ainsworth prowadzący Wycomb od XI 2012, League One ( III liga) John Coleman, który jest trenerem w Accrington Stanley od IX 2014 i rekordzista w tym gronie z Leagu Two ( IV liga) Simon Weaver od V 2009 trenujący piłkarzy Harrogate Town.

 

Jakie wnioski można wyciągnąć z tych wszystkich danych? Wydaje się, że nie przypadkiem zachodzi korelacja pomiędzy latami jakie trener może poświęcić na zbudowanie drużyny a sukcesami klubów. Liverpool, Everton, Arsenal czy ManUtd należą do najbardziej utytułowanych klubów w Anglii, Ipswich i West Ham też co nieco pucharów dorzucą. Dlatego trudno mówić o przypadku, że długość pracy trenerów przekłada się na sukcesy klubów. Rzecz jasna ktoś może stwierdzić, iż to pieniądze zadecydowały o tych sukcesach jednak warto wtedy spojrzeć choćby na taki malutki klub jak Harrogate Town, który od 11 lat trenowany przez Weavera awansował do IV ligi. Dla tak małego klubu to niesłychany sukces a jednym z jego fundamentów jest długotrwała praca jednego trenera z zespołem.

 

grafika; własna

Na przeciwnym biegunie są choćby Leyton Orient, Oldham zmieniające w XXI wieku trenerów co chwilę. Również tak zasłużone kluby jak Nottingham, Sheffield Wednseday, Derby nie mogą przebić się do Premier League w dużej mierze dlatego, że brak awansu jest powodem do zwolnienia trenera. Presja czasu jest co raz większa a ona jest w tym wypadku bardzo złym doradcą. Sukces w dłuższej perspektywie czasu odnoszą jednak ci, którym tej cierpliwości nie zabraknie. Do tego wniosku w ostatnim czasie doszli włodarze Leeds, którzy po nieudanym sezonie ( brak awansu do Premier League) nie zwolnili Marcelo Bielsy co zaowocowało w sezonie 2019/20 wygraniem Championship i całkiem udanymi występami w tym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Brak myślenia w trochę dłuższym przedziale czasu jest głównym czynnikiem, który powoduje tak częste w XXI wieku zmiany na trenerskiej ławce angielskiej piłce.

 

Tak więc wnioski z tej analizy wydają się być zaskakująco proste, sukcesy odnoszą te kluby, które pozwalają swoim trenerom na zbudowanie własnej drużyny. Zajmuje to co najmniej dwa lata. W tym momencie dotykamy kwestii poza piłkarskiej mianowicie pojmowania czasu w XXI wieku. Wszyscy chcą wszystko już zaraz natychmiast. Cierpliwość jako cnota pojawia się obecnie w ilościach mikroskopijnych. Na właścicieli, trenerów, piłkarzy nakładana jest przez media niesłychana presja by już coś robić. Trzy mecze bez strzelonej bramki, megakryzys krzyczą nagłówki. Trudno oprzeć się takiej presji bo przecież te słowa dziennikarzy świadomie czy też nie są następnie powielane przez rzesze „znawców” co tworzy wrażenie, że wszyscy chcą zmiany. A najłatwiej zmienić trenera to tylko jedna osoba. Takim to sposobem padają oni ofiarą tych przemian społecznych. Dwa lata,  to w dzisiejszych realiach ocean czasu.  Część i obawiam się, że nie mała społeczeństwa nie wie co zdarzyło się dwa dni temu. Większość żyje tylko chwilą bieżącą i chce wszystkiego od razu. W takim świecie życie trenerów nie jest łatwe. Zależni od tylu od nich niezależnych czynników dostali w XXI wieku w prezencie jeszcze jeden niechciany prezent, znacznie szybciej tykający zegar.

 

Zdecydowanie w tej metodzie polegającej na zmienianiu trenera po pierwszym niepowodzeniu jest szaleństwo.

 

Jeżeli ktoś doczytał do tego miejsca to zasługuje na małe wyjaśnienie liczba 3361 trenerów  pracujących w ligowych klubach nie jest niestety liczbą wszystkich, którzy prowadzili kluby. Nie uwzględniłem w swoich obliczeniach klubów, które niegdyś występowały w czterech najwyższych ligach zawodowych w Anglii a obecnie grają na niższych poziomach tak jak choćby Notts County najstarszy zawodowy klub w Anglii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...