Półka z płytami.
W jakiś sposób okładka albumu jest paradoksalnie jego poodsuwaniem co ze względu na charakter tej płyty, zbioru najlepszych utworów grupy Nazareth przekłada się na podsumowanie dorobku zespołu na przestrzeni jego dziejów. Niby ta okładka wydaje się oryginalna trupia czaszka , ogień mają niby podkreślić charakter tej muzyki. Jednak jak się jej dłużej przyjrzeć to okazuje się sztampową ile razy czaszki, ogień mogą się powtarzać? Może jak pierwszy zespół hard rockowy użył tej estetyki było to nowatorskie, „szokujące” jednak jak grupa na podsumowanie swojej 50 letniej działalności wybiera taki projekt to nie świadczy o niej zbyt dobrze a zwłaszcza o jej oryginalności.
Niestety nie wszyscy bohaterowie z lat młodości przeżyli próbę czasu. Tak właśnie jest w przypadku grupy Nazareth. Pamiętam jakie emocje wywoływały u mnie takie utwory jak „ This Flight Tonight”, „Telegram” czy „Expect No Mercy” Wydawało mi się wtedy, że szybciej i ostrzej nie da się grać. Stali się moimi muzycznym numerem jeden. Czas zweryfikował ówczesne sądy. Po latach trafiłem na trzypłytową składankę by przekonać się czy zbyt pochopnie nie porzuciłem ich przed laty. Cóż sama płyta jest bardzo ładnie wydana z książeczką zawierającą krótką historię zespołu. Niestety choć na płycie jest 57 utworów to za wyjątkiem tych trzech wcześniej wymienionych moją uwagę przyciągnął tylko jeden „Mexico” .Trochę mało. Wychodzi tutaj ta dostrzegalna już przy okazji okładki wtórność i brak własnej drogi w świecie muzyki. Doceniam ich wkład w historię muzyki rockowej, stworzyli kilka utworów, które sympatycy tego rodzaju grania zapamiętają na dłużej jednak jak dla mnie są już tylko wspomnieniem z przeszłości.
Ponieważ utworów na płycie jest jak już wspomniałem 57 pozwolę sobie zaoszczędzić trudu przepisywania ich tytułów i wstawię zdjęcie tylnej strony tego boxu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz