Z historii angielskich klubów.
grafika; googla |
Shrewsbury Town
Nie wiem czy
wszyscy kibice Shrewsbury Town wiedzą, że kibicują klubowi, który dzierży nie
byle jaki rekord. Mianowicie nie ma na
wyspach drugiego takiego klubu, który tyle razy sięgnąłby po jakieś trofeum jak
właśnie Blues. Wygrali oni 67 razy w dziejach puchar, Shropshire Senior Cup.
Szczerze powiedziawszy to i ja szukając materiałów do tej krótkiej informacji o
klubie pierwszy raz natrafiłem na nazwę tych rozgrywek. Tak więc w pełni mogę rozumieć
tą niewiedzę tym bardziej, iż oficjalna strona klubowa całkowicie pominęła
sekcję historii. Może i ta historia nie obfituje w nadmiar sukcesów ale i takie się
znajdą (mistrzostwa 3 i 4 ligi to dla tak niewielkich klubów całkiem ważne
osiągnięcie). Jak dorzucić jeszcze
sześciokrotne zdobycie Pucharu Walii to okazuje się, że jest co pokazać w klubowej
gablocie i byłoby o czym wspomnieć na klubowej stronie. Jednak te prowadzą firmy a nie pasjonaci futbolu tak więc zapewne przeszłość uznano za zbędną przecież w tym biznesie chodzi o to by kibice jak najszybciej udali się do klubowego sklepu a nie rozczytywali się o dawnych dziejach.zdjęcie; footyheadlines com
Skoro nie chcą włodarze klubu choć po trosze wypełnię tę lukę. Dawny stadion Blues Gay Meadow położony był nad rzeką Severn. Ponieważ piłkarze występujący na tym boisku preferowali w grze proste środki powodowało to, iż często piłka opuszczała nie tylko boisko ale i stadion.
Aby zapobiec utracie kilki piłek na mecz klub zatrudnił ludzi, którzy na
łodzi zwanej korakl patrolowali rzekę czekając na sytuację gdy wykopnięta piłka
w niej lądowała. Podpływali wtedy do niej na swojej łodzi wyławiali ją i
dostarczali na brzeg a stamtąd na boisko.
Dzisiaj gdy
mecze rozgrywane są prawie przez cały dzień inne godziny ich rozpoczynania jak
15 czasu lokalnego nie dziwią jednak dawniej wzbudzały ogromne emocje. Tak też
było w sezonie 1966-67 gdy włodarze klubu w poszukiwaniu większej frekwencji i
co za tym idzie większych dochodów zaproponowali rozgrywanie meczów wieczorem w
sobotę. Pierwszy z takich spotkań ze Swindon Town wydawał się zwiastować sukces
przedsięwzięcia. Frekwencja przekroczyła 5 tysięcy i była o ponad trzy i pół
tysiąca większa jak na poprzednim domowym meczu. Jednak już następny sobotni wieczorny mecz nie przyciągnął tak licznej publiczności i ostatecznie pomysł
zarzucono. Dopiero era telewizje reaktywowała pomysł rozgrywania spotkań w sobotę wieczorem w Anglii.
Klub od sezonu
2018-19 jest jednym z niewielu w Anglii na którego stadionie New Meadow wdrożono projekt tzw
bezpiecznych miejsc stojących. Czyli próby powrotu do czasów gdy część kibiców,
najczęściej tych za bramkami w trakcie spotkań stała. Niestety wszyscy wiemy co
stało się w roku 2020 i jak na razie eksperyment zmierzający do powrotu miejsc
stojących na stadionach angielskich został zawieszony.
Zanim klub w 1896 roku przeszedł na zawodowstwo uczestniczył w rozgrywkach FA Amature Cup gdzie w sezonie poprzedzającym wzmiankowaną zmianę statusu klubu doszedł do półfinału tych rozgrywek ulegając w nim klubowi o bardzo wdzięcznej nazwie Royal Artillery z Portsmouth 0:2.
Zdobyć siedem bramek w jednym meczu to nie lada wyczyn. Takim osiągnięciem może poszczycić się dwóch piłkarzy Town. Pierwszym był Alf Ellis w meczu Welsh Cup w 1894 z Mold Alyn Stars. Jego osiągnięcie będące jednocześnie rekordem klubu pod względem bramek zdobytych w meczu wyrównał w sezonie 1945-46 Billy „Ginger” Richardson z rezerwami Notts County w Middland League.
Rzecz jasna nie są to najbardziej rozpoznawalni gracze w dziejach, którzy występowali w barwach Shrewsbury. Co ciekawe ci najbardziej znani są obecni w angielskiej piłce do dnia dzisiejszego. Wychowankiem klub jest Joe Hart może i dzisiaj postać trochę zapomniana, jednak jest on nie tylko legendą ManCity ale całej Premier League ( 4 krotny zdobywca Złotych Rękawic, ponad 100 czystych kont) oraz wielokrotnym reprezentantem Anglii.
Drugą z tych postaci to obecny manager West Hamu David Moyes, który w latach 1987-1990 rozegrał na Gay Meadow 97 spotkań zdobywając w nich 11 bramek. Całkiem przyzwoity wynik. Jednak to nie ten czynnik był dla Moysa w tamtych latach najważniejszy. Wtedy to w pewien sposób rozpoczęła się jego kariera trenerska. Aby uzupełnić swoje dochody zaczął trenować drużynę piłki nożnej w lokalnej prywatnej szkole Cocnord Collage. Jak widać także zaczynając od trenowania na zajęciach wychowania fizycznego można zrobić karierę w zawodzie trenera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz