Przeczytane
Stefan Turschmid „Ikony. Opowieść o terrorystach”Po lekturze książki „Ikony. Opowieść o terrorystach” Stefana Turschmida nie można oprzeć się wrażeniu dotyczącym potęgi słowa. Skąd taka refleksja? Wynika ona z faktu, że czytając tę książkę zaczynamy odczuwać sympatię, nawet zrozumienie do w sumie odrażających czynów jakim były ataki terrorystyczne na funkcjonariuszy państwa rosyjskiego przed rewolucją bolszewicką. By tak poprowadzić narrację by kibicować zabójcom, autorom zamachów, w których ginęli również przypadkowi ludzie, trzeba posiadać dar posługiwania się słowem na najwyższym poziomie.
Również konieczne jest posiadanie ogromnych umiejętności w posługiwaniu się tym
słowem by napisać wciągającą powieść o postaciach historycznych. Przynajmniej
część czytelników wie jak potoczyły się losy Zazulicz, Spiridonowej czy
Sawnikowa, jakie czyny popełnili. Jednak nawet dla nich lektura książki
Turschmida jest wielce frapująca. Idealnie potrafi on znaleźć lukę pomiędzy
tym co było a tym czego nie wiemy i w sposób mistrzowski ją wypełnić fabułą.
Jest ona na tyle frapująca, że nawet osoby specjalnie nie zainteresowane
historią mogą spokojnie sięgnąć po tę książkę i potraktować ją jak kryminał lub powieść sensacyjną z
bogatym społecznym tłem.
Tak jak wspominałem głównymi bohaterami powieści są rosyjscy terroryści działający na przełomie XIX i XX w. Autor w literackiej formie stara się ukazać ich motywacje, czyny, otoczenie w jakim działali. Ponieważ czyni to w wybitny sposób warto sięgnąć po tę lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz