Z historii angielskich klubów.
Watford F.C.
Z pewnym zdziwieniem odkryłem, iż ten podlondyński klub nie ma na koncie większych sukcesów. Owszem byli mistrzami ale drugiej, trzeciej i zwartej ligi. Nawet pucharu krajowego nie zdobyli. Dlaczego więc klub wydaje się większym jak jest w rzeczywistości? Wydaje się, że odpowiedź jest stosunkowo prosta. Jeżeli prezesem klubu był artysta o światowej sławie to wpłynęło to na wielkość klubu. Tym artystą był Elton John honorowy prezes klubu do dzisiaj a faktyczny w latach 70-tych i 80-tych. On uczynił klub rozpoznawalnym ponad lokalną społeczność.
zdjęcie; watfordfc com
Lata 80-te to
chyba czas największych sukcesów klubu, wicemistrzostwo Anglii, finał Pucharu.
Za tymi sukcesami stał ówczesny manager Graham Taylor i drużyna pełna gwiazd;
Kenny Jackett, Luther Blissett i największy z nich John Barnes. Realia
piłkarskiego świat nie stały się okrutne dopiero obecnie, bardzo szybko
zawodnicy ci zostali kupieni przez potężniejsze kluby a największą karierę poza
Watfordem zrobił niewątpliwie John Barnes skrzydłowy a później pomocnik
Liverpoolu i reprezentacji Anglii.
zdjęcie; watfordfc com |
Blissett, Barnes, Troy Deeney to nazwiska znane z pewnością miłośnikom angielskiej piłki i choć to wybitni snajperzy ( Blissett jest rekordzistą klubu pod względem zdobytych bramek 148) to w klubowej galerii sławy znajdzie się jeszcze miejsce dla innych napastników ze swoimi osiągnięciami. Pierwszym z nich jest Fred Pagnam reprezentujący barwy klubu w latach 20-tych XX wieku. Był to jego ostatni przystanek w karierze zawodnika, karierze dość udanej dość wspomnieć, iż wcześniej grał m.in. w barwach Liverpoolu i Arsenalu. Może on poszczycić się największą ilością hattricków w dziejach Szerszeni a mianowicie miał takich osiągnięć 7. Ten rekord być może zostanie pobity w przyszłości jednak niezagrożone wydaje się osiągnięcie Pagnama polegające na tym, iż trafił on trzy razy do bramki w dwóch kolejnych meczach, by było jeszcze trudniej mecze te miały miejsce z tym samym przeciwnikiem ( Gillingham), natomiast by osiągnięcie to było nie do pobicia mecze te miały miejsce dzień po dniu 26 i 27 grudnia 1927 roku. Co ciekawe w tych dwóch meczach padło łącznie sześć bramek wszystkie zdobył Pagnam.
Jeżeli już wspominamy mecze w okresie świątecznym to warto przy tej okazji dodać, iż przez pewien okres czasu grano na Wyspach nawet w Boże Narodzenie. Być może niedługo ta data pojawi się ponownie w piłkarskim kalendarzu ale tutaj mówimy o czasach gdy przynajmniej formalnie UK było krajem chrześcijańskim a jak w latach 80-tych na potrzeby telewizji pojawiły się mecze w niedzielę to zgody na to udzielić musiał Kościół Anglikański. 25 grudnia nie przypadkowo wybrany był na dzień rozgrywania meczów, w tym przypadku nie stały za tym żadne „wrogie siły”. Po prostu decydowały czynniki socjologiczne, był to dzień wolny od pracy, klasa robotnicza w Anglii z której rekrutowało się gro kibiców mieszkała głównie w czynszowych mieszkaniach. Nie oferowały one zbyt dużo wolnego miejsca tym bardziej , iż nie zawsze zamieszkiwała je jedna rodzina. To wszystko powodowało, że ludzie spędzali czas w tym dniu na wolnym powietrzu. Skoro już wychodzili z domu to równie dobrze mogli udać się na stadion. Stąd narodził się pomysł rozgrywania meczy w Boże Narodzenie. Jednak wraz ze wzrostem poziomu życia okazywało się, że ludzie cenią sobie komfort własnych domków do których się przenosili. Zaczęło to wpływać negatywnie na frekwencję meczów granych 25 grudnia. Ostatni mecze rozegrany przez Watford w tym dniu w 1956 z Ipswich zgromadził 4544 widzów, prawie o 5 tysięcy mniej jak średnia frekwencja w sezonie. Nieska frekwencja nie tylko w skali Watfordu ale w ujęciu ogólnoangielskim przesądziła o losie meczów rozgrywanych w tym szczególnym dniu.
Po tej dygresji kończąc wątek specjalnych osiągnięć napastników warto wspomnieć jeszcze o dwóch. Mianowicie Danny Graham i Frank McPherson to gracze Szerszeni, którzy strzelali bramki w siedmiu kolejnych meczach z rzędu. Co ciekawe ich wyczyny dzieli 82 lata bo McPherson dokonał tego w 1929 roku a Graham w 2011.
W obecnych
czasach żółte i czerwone kartki nie robią już większego znaczenia, zupełnie
inaczej było w dawnych czasach. Nie tylko nie używano kartek ale usunięcie
zawodnika z boiska wiązało się z bardzo poważnymi konsekwencjami. Sytuacji
takiej doświadczył Frank Barson były reprezentant Anglii, który przyszedł do
klubu w maju 1928. W nowym klubie rozegrał ledwie dziesięć meczów bo 29 09 1928
gdy przeciwnikiem The Hornets był Fulham został przez sędziego za kopnięcie przeciwnika wyrzucony z boiska.
Kara orzeczona przez Football Asociation była bardzo surowa. Został zawieszony do końca sezonu. Stanowiska władz piłkarskich
w Anglii nie złagodziła nawet petycja o złagodzenie kary podpisana przez 15 tysięcy sygnatariuszy.zdjęcie; ebay com
Niewiele brakowało by Watford pogrążył się w świecie skąd trudno się wydostać. Mam na myśli niższe ligi rozgrywkowe. Bo choć w 1920 został założycielem trzeciej ligi zawodowej w Anglii to dwukrotnie w swojej historii zają ostanie miejsce w najniższym poziomie rozgrywkowym. Obecnie oznacza to degradację i niełatwe życie na zapleczu piłki zawodowej czego dobrymi ilustracjami są losy Wrexham, Oldham czy Chesterfield. Jednak system automatycznych spadków i promocji pomiędzy Football Leagu a National Leagu nie obowiązywał w 1927 i 1951 roku gdy zajęli ostatnie miejsce na najniższym ówcześnie poziomie rozgrywek czyli 3 lidze. W tym przypadku zbierał się specjalny komitet i dokonywał głosowania czy ktoś ma spaść z ligi i czy zastąpić ten klub zwycięzcą rozgrywek w National League. W obu przypadkach komitet okazał się łaskawy dla Szerszeni i w głosowaniu pozostawił ich w lidze.
Kończąc bardzo pobieżny przegląd różnych ciekawostek z dziejów The Hornets chciałbym wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach.
zdjęcie; watfordgold org uk |
Sporo widziałem, sporo czytałem, sporo wreszcie wiem o piłce nożnej jednak muszę przyznać, iż takich przypadków jak te dwa nie znałem wcześniej. Mianowicie wielu jest bramkarzy, którzy obronili karne, całkiem dużo również takich, którzy strzeli bramki z karnego choćby Chivallier czy Butt, jednak obronić karnego i strzelić gola z karnego w jednym meczu! Znam tylko jeden taki przypadek mianowicie William „ Billy” Biggar w meczu z Coventry 20 02 1909 popisał się takim wyczynem.
Tego co wydarzyło się 12 maja 2013 maja w rewanżowym meczu play-offów z Leicester nie da się opowiedzieć. Jest to kwintesencja tego wszystkiego co powoduje, iż piłka nożna jest tak pasjonującą grą. Przenieśmy się więc na Vicarage Road , 94 minuta rewanżu, reszta jest piłką nożną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz