piątek, 4 sierpnia 2023

Walsall F.C.

 Z historii angielskich klubów.

grafika; google

Walsall F.C.

zdjęcie; saddlers co uk
 Jeden z wielu klubów, które tworzą solidne fundamenty piramidy futbolowej w Anglii. Bez większych sukcesów, ledwie 6 sezonów na drugim poziomie rozgrywek w Anglii. O tym jakie miejsce w świecie brytyjskiej piłki zajmują najlepiej świadczy fakt, iż pierwszy raz w jej świątyni czyli na stadionie Wembley mieli okazję zagrać dopiero w 2015 roku.  Jednak swoją bazę kibicowską na poziomie 5 tysięcy kibiców średniej meczowej frekwencji mają. Gdyby choćby w Polsce tak było to mniej klubów wisiałoby na kroplówce z miasta a w rodzimej Ekstraklasie jest takich klubów osiem. Wracając jeszcze na chwilę do tego meczu na Wembley to w podróż do Londynu wybrało się prawie 30 tysięcy kibiców „The Saddlers”. Niestety musiała im pozostać tylko satysfakcja, że oglądali swój klub w takim miejscu ponieważ sam finał League Throphy zakończył się porażką Walsall z Bristol City 0:2.

zdjęcie; facebook com fellowspark
Skoro jesteśmy przy stadionach to klub w swojej 135 letnie historii miał ich dwa. Pierwszy Hillary Street przemianowany w 1930 na Fellows Park i ten obecny Bescot Stadium użytkowany od 1990 roku. Fellows Park choć dzielnie służył gospodarzom był obiektem nie tylko nie przystającym do futbolu z XXI wieku ale mającym pewną dość paskudną  przypadłość. Mianowicie dość często ulegał zalaniu tak, że gra na nim była niemożliwa. Zdarzało się to raz na kilka sezonów ale taka przypadłość jest dość uciążliwa. Tym bardziej, iż zdarzały się takie historie jak ta z sezonu 1967-70 gdy mecz z Brighton musiał być przekładany czterokrotnie z powodu zalanej murawy i finalnie rozegrany został na stadionie West Bromwich. Wyjazd do pobliskiego miasta musiał być dla kibiców The Saddlers pewną atrakcją skoro na The Hawthorns pojawiło się ich 7535 co stanowiło drugą najwyższą frekwencję w sezonie na meczu Walsall.

zdjęcie; twitter com WCFOfficial
Ostatnim meczem na Fellows Park było spotkanie z Rotherham i zakończyło się remisem 1:1. Nie byłoby w tym zapewne nic ciekawego gdyby nie historia zdobywcy ostatniej bramki dla Walsall na ich starym stadionie, Andy Dornana. Zagrał on dla The Saddlers 149 meczów ale zdobył tylko jedną bramkę. Właśnie tą kończącą historię Walsall na ich pierwszym obiekcie.

Jeżeli zapytać kibiców Rymarzy co było największym sukcesem klubu to znaczna ich część bez wahania wskaże na rozgrywki o Puchar Ligi w sezonie 1983-84 gdy piłkarze Walsall dotarli do półfinału. Po wyeliminowaniu Blackpool, Barnsley i Shrewsbury w IV rundzie udali się na wyjazd na Highbury czyli na dawny stadion Arsenalu. 



W zasadzie wynik wydawał się przesądzony po jednej stronie Pat Jennings, David O’Leary czy Charlie Nicholson a z drudiej strony Mark Rees czy Ally Brown. A jednak ci dwaj ostatni zostali bohaterami spotkania i autorami jednaj z największej sensacji w dziejach klubu. A sen trwał dalej nie tylko, że w ćwierćfinale pokonali Rotherham to wynik pierwszego półfinału mógł budzić wielkie nadzieje. Mianowicie mecz zakończył się wynikiem 2:2 a rewanż piłkarze Walsall grali na własnym obiekcie. Był tylko jeden problem ich rywal – Liverpool. Rewanż zakończył się sukcesem The Reds. Sen dobiegł końca jednak w pamięci kibiców The Saddlers został już na zawsze.

 

 

 


W obecnych czasach piłkarze w wieku około 40 lat nie budzą już tak wielkiego zdziwienia. Jednak w czasach przed II wojną światową występy 44 letniego Harrego Waita były nie lada sensacją. Tym bardziej, iż przez sześć poprzednich sezonów nie rozegrał żadnego meczu i tak w zasadzie skoncentrował się na byciu trenerem. Jednak czasami okoliczności kreują nieoczekiwanych bohaterów. W trakcie wzmiankowanego sezonu dwóch pierwszych bramkarzy klubu Peter McSevich i Billy Bryan doznało kontuzji. W takiej sytuacji na ostatnich pięć spotkań w kampanii między słupkami stanął Harry Wait. Bilans jak na okoliczności miał całkiem przyzwoity, 4 bramki wpuszczone ale 3 mecze wygrane.

zdjęcie; premierfootballcards org uk
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka z dziejów Walsall. Mianowicie nieczęsto się zdarza by na szczycie tabeli wszechczasów w kategorii ilości strzelonych bramek znajdowało się dwóch graczy. Tak jest tutaj Tony Richards i Colin Taylor zdobyli ich po 184. Jedyną różnicą jest ilość sezonów jakie potrzebowali by osiągnąć ten wynik, pierwszy z nich dokonał tego w ciągu 9 a drugi potrzebował 13 sezonów by zdobyć tyle bramek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...