Przeczytane
Mariusz Staniszewski „Polska wojna kulturowa”
Gorzka książka o nas o ludziach zamieszkujących Polskę w XXI wieku. Kraju gdzie co raz mniej łączy jego mieszkańców kierując się „poczuciem tożsamości (…)plemiennej nie pozwoliło im tolerować w swoim otoczeniu osoby myślącej inaczej niż oni i otwarcie tego manifestującej”. Już dla próby odpowiedzi na to dlaczego tak jest warto sięgnąć po książkę Staniszewskiego. I to niezależnie czy mamy poglądy prawicowe, lewicowe czy jeszcze jakieś inne. Jeżeli chcemy być świadomymi obywatelami a nie członkami zwalczających się plemion to powinniśmy ze sobą dyskutować, spierać się ale na argumenty. Tych niewątpliwie dostarcza właśnie ta książka i jak każda publicystyka ma swoją tezę. Można się z nią nie zgadzać, można ją krytykować ale tego nie ma w naszej przestrzeni. Z jednej strony mamy zdrajców, sługusów Berlina z drugiej wyznawców kaczora dyktatora.
Czyż autor nie ma racji w stwierdzeniu „ Już dziś bez większego ryzyka możemy stwierdzić, że ziemie polskie zamieszkują dwie grupy, które co prawda łączy jeszcze wspólny język i zajmowane terytorium, ale dzieli już zupełnie inaczej pojmowana historia i określone cele i wartości”. Chciałoby się to zakwestionować powiedzieć, że tak nie jest jednak wystarczy zajrzeć do Internetu, posłuchać rozmów by ta ochota błyskawicznie się ulotniła na rzecz stwierdzenia, iż właśnie tak jest żyjemy co raz bardziej w świecie plemiennym. Jak to jest niebezpieczne wystarczy znać trochę historię by odpowiedzieć sobie na to pytanie do czego taka trybalizacja prowadzi. A przecież i dzień dzisiejszy powinien to unaocznić w czasach wojny, która toczy się na Ukrainie. W Polsce w państwie odgrywającym kluczową rolę dla jej przebiegu co raz bardziej słabnie gotowość do działań wykraczających poza swoje patrykularne interesy co jest bezpośrednim skutkiem następującej plemienności.
Obszar zainteresowań autora jest niezwykle szeroki od rozważań po co nam prawda poprzez rewolucję seksualną i jej społeczne skutki do czystej polityki jaką jest polska obecność w Unii Europejskiej. Tak jak już wspomniałem nie zgadzajmy się z diagnozami Staniszewskiego ale o nich dyskutujmy ze sobą nawzajem a nie żyjmy w wyimaginowanym świecie jedności moralno ideowej. Ja osobiście mam w pewien sposób uprzywilejowaną sytuację, ponieważ ze znaczącą część moich znajomych, kolegów, przyjaciół różnie się poglądami politycznymi. Jednak pomimo tego nawet ostro się spierając potrafimy ze sobą rozmawiać. A gdy następuje taka relacja czyli próba rozmowy to w tym z kim się spieramy zaczynamy dostrzegać człowieka ze swoimi przemyśleniami i moim zadaniem taka powinna być rola rozmowy nie potakiwanie dla potakiwania ale wymiana poglądów, pomysłów, etc.
Bo jakżeż trafnie pisała przytaczana przez Staniszewskiego Hannah Arendt „skoro kłamca może swobodnie kształtować swoje ”fakty” dla korzyści i przyjemności, czy choćby tylko dla zaspokojenia oczekiwań swojej publiczności, jest prawdopodobne, że okaże się bardziej przekonujący i wiarygodny niż głosiciel prawdy.” Przecież jakże często tak właśnie jest w przestrzeni publicznej. Dzieje się tak ponieważ wojna kulturowa toczy się również o prawdę, toczy się nie tylko w Polsce i patrząc na jej przebieg to prawda jest w zdecydowanym odwrocie. Gdyby tak nie było to przecież była kanclerz Niemiec Angela Merkel nie powiedziałaby z okazji D-Day [lądowania Aliantów w Normandii 6.6.1944] „ta wyjątkowa operacja wojskowa ostatecznie przyniosła NIEMCOM WYZWOLENIE OD NAZISTÓW ( podkreślenie moje ). Czyli Niemcy okupowani byli przez jakiś Nazistów! I nikt z zebranych nie zaprotestował, wiem rozumiem polityka i politycy ale czy przez media przeszła jakaś fala oburzenia? Nie bo na prawdę nie ma w nich dzisiaj tam miejsca.