czwartek, 27 lipca 2023

Tranmere Rovers

Z historii angielskich klubów. 

grafika; google

Tranmere Rovers

Niełatwo jest być tym trzecim. Już bycie drugim nie jest proste a mówiąc o Tranmere, mówimy o trzecim klubie w Liverpoolu. Przecież większość kibiców nie kojarzy tego, iż Evertonu pochodzi z Liverpoolu a co dopiero Tranmere. Warto wspomnieć, iż klub powstał 8 lat przed utworzeniem najsłynniejszego klubu z miasta nad rzeką Mersey.

zdjęcie; twitter
Te trudności w byciu tym trzecim widoczne są choćby jak spojrzymy na listę sukcesów klubu. Znajdziemy tam;  ledwie mistrzostwo 3 ligi z sezonu 1937/38, tryumf w Leyland DAF Cup w 1990 czyli dzisiejszego FA Trophy ( pucharu dla klubów z niższych lig). Wreszcie wisienką na torcie w postaci Pucharu Walii z roku 1935. Zdarzało się, że mniejsze kluby z pogranicza angielsko-walijskiego a mające swoją siedzibę po angielskiej stronie granicy startowały w rozgrywkach o ten puchar. Dlatego wśród jego zwycięzców znajdziemy, aż 16 klubów z Anglii w tym i Tranmere.

Oczywiście bliskość wielkich sąsiadów w postaci Liverpoolu i Evertonu nie jest sytuacją optymalną pozwala jednak zwłaszcza zawodnikom kontynuować swoje kariery w tym samym mieście jednak już trochę w niższej lidze. Lub też po zakończeniu kariery piłkarskiej rozpocząć karierę trenerską u większego sąsiada.

zdjęcie; twitter
Sądzę, że niewiele osób wie, iż obecny trener bramkarzy Liverpoolu John Atchenberg miał całkiem udaną karierę piłkarską w barwach Tranmere gdzie rozegrał 351 meczów. W pewien sposób podobnie toczą się losy kariery Jay’a Spearinga, który obecnie jest trenerem młodzieży w Liverpoolu, a który kończył swoją zawodową karierę na Preton Park. Trochę inną drogę obrał John Aldridge gwiazda Liverpoolu w drugiej połowie lat 80-tych. Po znakomitym pobycie na Anfield w związku z powrotem do The Reds Iana Rusha postanowił przenieść się do Realu Sociedas San Sebastian. Na boisku wyglądało wszystko znakomicie jednak nie potrafił zaadoptować się do życia w Kraju Basków i postanowił wrócić do Liverpoolu. Tak trafił do Tranmere Rovers i wraz z jego przybyciem rozpoczęła się złota era w dziejach tego klubu. Awans na drugi poziom rozgrywkowy, trzykrotnie zakwalifikowanie się do fazy play-offów o awans do Premier League. Niestety zawsze czegoś brakowało, akurat sezon życia rozgrywał Reading czy Swindon i drzwi do piłkarskiego raju pozostały zamknięte. Wtedy w latach 90-tych XX wieku z pewnością kibice byli rozczarowani brakiem konkretów bo do nich zawsze czegoś brakowało, czasami zwykłego szczęścia. Ot choćby półfinał Pucharu Ligi z Aston Villi w 1994 roku. W pierwszym meczu rozgrywanym na Prenton Park do 93 minuty gospodarze mają komfortowy wynik 3:0. Niestety w ostatniej akcji Dale Atkinson strzelił bramkę na 3:1. Niby nic ale w rewanżu okaże się, iż bramka była wręcz bezcenna. Ponieważ na Villa Park do 88 minuty było 2:1 co promowało drużynę z Liverpoolu. Jednak mecz kończy się wynikiem 3:1, dogrywka, rzuty karne w których faworyt pokonał kopciuszka. Końcem tych złotych lat był przegrany w roku 2000 finał Pucharu Ligi na Wembley. Swoją drogą był to ostatni finał tego pucharu na starym Wembley. 

zdjęcie; tranmererovers co uk
W roku następnym Aldridge rezygnuje z funkcji managera ( bo w między czasie został najpierw grającym trenerem a następnie skoncentrował się już tylko na kierowaniu drużyną).

Od tego czasu rozpoczęła się powolna degrengolada klubu zakończona w 2015 roku spadkiem poza struktury Football League. W pewnym momencie wydawał się, że będzie to już tylko ruch w jednym kierunku, w dół piramidy angielskiego futbolu. W trakcie sezonu 2017-18 w październiku  zajmowali 18 pozycję w National League. Jednak jak dwie dekady wcześniej w „złotych czasach” czegoś brakowało tak w tym momencie szczęście było po stronie Tranmere. Marsz w górę tabeli dał miejsce w playoffach a te zakończyły się zwycięstwem nad Boreham Wood i ponownym awansem do Football League.

 

 

 

John Aldridge był pierwszym zdobywcą bramki na Mistrzostwach Świata jako gracz reprezentujący Tranmere.

zdjęcie; twitter
 Natomiast George Moorhouse był pierwszym Brytyjczykiem, który grał w Mistrzostwach Świata w 1930 w Urugwaju. Jak to możliwe skoro Anglicy wtedy nie grali w tych rozgrywkach. Mianowicie Moorhouse po rozegraniu w 1920 roku dwóch meczów w barwach Tranmere zdecydował się na emigrację do Ameryki. Tam kontynuował swoją karierę i to z takim powodzeniem, że został powołany do reprezentacji USA na mistrzostwa.

 Choć dla uważnych czytelników jasne jest, iż klub nie osiągnął żadnych większych sukcesów a już zwłaszcza takich, które uprawniałby do gry w europejskich pucharach to Prenton Park był świadkiem meczu w ramach europejskich rozgrywek. Co więcej nie grał tam ani Liverpool ani Everton. Mianowicie w lipcu 1998 na Prenton Park rozegrany został  meczu 1  rundy eliminacyjnej PUEFA Shelbourne vs Rangers Glasgow. Dlaczego w Liverpoolu odbył się ten mecz? Mianowicie ze względu na przeszłość i pochodzenie Glasgow Rangers obawiano się, że przyjazd ich kibiców do Dublina będzie okazją do starć pomiędzy zwolennikami republikanów a oranżystami. Ci, którzy wybrali się na spotkanie zapewne nie żałowali swojej decyzji, do przerwy Shelbourne prowadzili 2:0, jednak cały mecz zakończył się wynikiem 3:5.

zdjęcie; wikipedia
Na koniec tej podroży, jeszcze kilka słów o wielkiej legendzie klubowej a w pewien sposób nawet ogólnobrytyjskiej. Trudno by ktokolwiek zdetronizował Harolda Bella jako rekordzisty w ligowych występach z rzędu. Mianowicie zgromadził on takich spotkań 401. W dzisiejszych czasach rotowania składem raczej rekord ten może być bezpiecznym .

niedziela, 23 lipca 2023

Stefan Courtois „Lenin. Wynalazca totalitaryzmu.”

 Przeczytane

 Stefan Courtois „Lenin. Wynalazca totalitaryzmu.”

Biografia Lenina pióra wybitnego znawcy komunizmu i Rosji Sowieckiej jakim jest Stephane Courtois to znakomita lektura. Pierwszy na to dowód jest może i banalny ale z punktu widzenia czytelnika niezwykle ważny,  dobrze się ją czyta. Nawet osoby nieznające dotychczas tej postaci nie zgubią się w natłoku faktów a umiejętnie prowadzona przez ponad 500 stron narracja  sprawia, że nie można się znudzić lekturą. Drugim aspektem pozwalającym na tak wysoką ocenę tej książki jest próba ( w moim odczuciu udana) ukazania dlaczego syn inspektora szkolnego Illi Uljanowa, Włodzimierz Ulianow stał się Leninem. Wreszcie trzeci niezwykle istotny aspekt dzieła Courtoisa jest zawarty w podtytule książki – wynalazca totalitaryzmu. Ten wątek książki jest wręcz znakomity bo bezspornie wykazuje, iż totalitaryzm był dziełem Lenina i narodził się długo przed zwycięstwem bolszewików w rewolucji październikowej. Masowe mordy jakich się dopuszczali nie były efektem oporu, wojny domowej lecz efektem poglądów Lenina, który uzyskał narzędzia do wdrażania swoich pomysłów w życie.

Autor założył, iż dzieje rewolucji w Rosji są stosunkowo dobrze znane dlatego też biografia Lenina koncentruje się na przedrewolucyjnym etapie jego życia.

Co sprawiło, że wtedy jeszcze Uljanow wychowany w domu, gdzie nie prowadzona jakiś zażartych dyskusji politycznych, domu w którym głowa rodziny w pewien sposób była częścią systemu władzy stał się Leninem. Wg autora wpływ na to miały dwa fakty, bliskie w czasie i o ogromnym ciężarze emocjonalnym. Mianowicie śmierć ojca i brata, śmierć w zupełnie innych okolicznościach jednak pozostawiająca w świadomości Uljanowa ogromne brzemie i zmieniające go powoli w Lenina.

Ta przemiana ukazana jest na tle ówczesnej sytuacji Rosji gdzie wpływ na świadomość społeczną miała choćby sprawa Wiery Zazulicz ( swoją drogą niesamowite jest znając dzieje Rosji zwłaszcza bolszewickiej to jaki proces miała Zazulicz w carskim reżimie) propagowanie poglądów Zaiczniewskiego, katechizm rewolucjonisty, Czernyszewski i te wszystkie działanie, które odrzucały legalną drogą zmiany na rzecz zniszczenia istniejącego świata w imię idei. Z biegiem czasu droga Uljanowa przetnie się z tymi ideami i doprowadzi do powstania Lenina. Czy było to nieuniknione, czy zadecydowały o tym tragiczne losy brata i ojca? A może cechy charakteru samego Lenina? W opinii wydanej przez dyrektora szkoły do, której uczęszczał Lenin, Fiodora Kiereńskiego ( zbieżność nazwisk nieprzypadkowa był on ojcem Aleksandra Kiereńskiego człowieka, który swoimi działaniami utorował w 1917 roku drogę do władzy Leninowi) pisał on o „nadmiernym dystansie, nawet wobec znajomych, także spoza gimnazjum, wobec kolegów, którzy przynosili chwałę swojej szkole” . Zamknięty, pozbawiony przyjaciół, zazdroszczący sukcesów innym takim był za młodu i takim będzie przez całe życie.

Autor trafnie diagnozuje również dlaczego idee rewolucyjne w Rosji przybrały tak skrajną postać. Dlaczego nie znajdowały większego zainteresowania wśród chłopów, robotników a jedyną grupą, która w dużej mierze się im podała była inteligencja. „Wyalienowana, odcięta od korzeni inteligencja żyła w swoim własnym świecie, na swego rodzaju emigracji wewnętrznej, w państwie w państwie. Nie ma innego domu, mogła jedynie znaleźć szczęście w swojej wizji idealnego społeczeństwa, które miało się dopiero narodzić”. Jakżeż uniwersalne to słowa mające zastosowanie do sytuacji w Rosji na przełomie XIX i XX wieku ale również jakże aktualne obecnie dla opisu nastrojów „elit” świata Zachodniego zresztą w dużej mierze zaczadzonych marksizmem.

Courtoise potrafi ukazać również dalekie źródła działania wszelkiej maści miłośników jedynie słusznej ideologii „ Lud pozostawiony samemu sobie chce tylko dobra, ale zostawiony samemu sobie nie zawsze wie czym jest dobro. (…) Trzeba mu pokazać rzeczy takie, jakimi są, a czasami takimi jakie być powinny [pod. moje]” To są poglądy Rousseau, tego ojca wszystkich tych, którzy wiedzą lepiej i w imię tego są gotowi deptać wolę ludu, jakąkolwiek wolę.  

Ukształtowanie poglądów Lenina nastąpiło po przegranej konfrontacji z Plechanowem dotyczącej kierowania pismem „Iskra”. To wtedy Lenin zdał sobie sprawę, że w polityce potrzebna jest władza a w polityce rewolucyjnej władza absolutna. Na tej drodze są tylko bezwarunkowi zwolennicy i absolutny wróg. Następnie radykalizm głoszonych poglądów i wreszcie umiejętne taktyczne podchodzenie do poglądów tak by nie niemożliwe były zarówno oskarżenia o uległość jak i głoszenie poglądów oderwanych od rzeczywistości. Do tego należy dodać cechę wynikającą ze specyfiki działania nielegalnych rewolucjonistów a mianowicie tajność i zerwanie więzów ze społeczeństwem. W ten sposób ukształtował się model działania komunistów i generalnie wszystkich radykałów następnych latach.

Tak narodził się Lenin autor ideologii, która stawiała sobie za cel „zniszczenie istniejącego społeczeństwa tabula rasa i stworzenie nowego człowieka dzięki dyktaturze proletariatu”. Celu jakże atrakcyjnego dla wielu współczesnych miłośników postępu. Nie zapominających również o innych praktycznych radach "wodza proletariatu" jak choćby w kwestii taktyki „stawianie niemożliwego do realizacji ultimatum, a następnie oskarżenie przeciwnika, o to , że jest odpowiedzialny za konflikt”.

Na zakończenie jeszcze dwie uwagi. Jakżeż zabawnie w świetle faktów brzmiały i brzmią hasła o nieuchronnych mechanizmach dziejów, o ściśle zaplanowanej   przyszłości. Wystarczyłoby, iż władze Austo-Węgier zatrzymałyby w więzieniu Lenina po wybuch I wojny światowej i z rewolucji proletariackiej będącej wg zwolenników Lenina nieuchronna koniecznością nie byłoby nic.

Lenin a wcześniej Uljanow w przysłowiowym nosie miał dobro tych, o których rzekomo walczył. Całe życie, żył jako rentier klasy średniej a następnie na utrzymaniu partii. Powinno to być przestrogą dla wszystkich by uważniej spojrzeli na tych, którzy dzisiaj chcę nas uszczęśliwiać w imię wzniosłych haseł.

sobota, 22 lipca 2023

Flash and the Pan "Night in France"

 Półka z płytami.

Flash and the Pan „ Night in France” Epic 1987

Każde czasy mają swoich bohaterów  i zapewne nic już nie wskrzeszy popularności duetu Harrego Vandy i Georga Younga ukrywającego się pod nazwą Flash and the Pan. Choć sama muzyka pomimo upływu ponad 30-lat nie zestarzała się, to zmieniły się gusty publiczności. Zwłaszcza tej masowej bo muzyka jaką grał zespół Vandy i  Younga ( brata Angusa i Malcolma z AC/DC, notabene producentów kilku albumów tej grupy) adresowana była do tej grupy odbiorców. Miłośnicy rocka czy jego mocniejszych odmian mają to do siebie, że dość wiernie podążają za bohaterami nawet z odległej przeszłości. Natomiast w obrębie popu są tak duże fluktuacje, że za wyjątkiem ABBY i Boney M zdecydowana większość wykonawców poszła w zapomnienie. Dlatego też chciałem przypomnieć tę grupę, może nawet w ich nie najlepszym albumie. Jednak był to tak klasowy band, że będąc w średniej formie potrafili stworzyć ciekawy album w konwencji pop music. Z kilkoma naprawdę mocnymi utworami, które mogłyby spokojnie i dzisiaj znaleźć się na niejednej playliście. Dynamiczna „Ayla” w pewien sposób nostalgiczny ale nie pozbawiony energii „Yesterda’s Gone” to utwory, które warto posłuchać.

Lista utworów;

1. Money Don't Lie 6:39
2. Nights In France 4:32
3. Ayla 5:38
4. Yesterday's Gone 5:05
5. Drawn By The Light 5:02
6. Hard Livin' 6:08
7. Saviour Man 6:50
8. Bones 4:55

piątek, 21 lipca 2023

Tottenham Hotspur

 Z historii angielskich klubów

 

grafika; google

Tottenham Hotspur

 Wielka firma, jeden z największych klubów w Anglii. Przy tej wielkości tego klubu z północnego Londynu ma on zaskakująco mało sukcesów w swojej historii . Ledwie dwa mistrzostwa Anglii, trochę lepiej z pucharami,; osiem Pucharów Anglii ( w tym jeden jako nieligowy klub), cztery Puchary Ligi Angielskiej ( ten z 2008 roku to ostatnie trofeum w ich dziejach), dwukrotny zwycięzca PUEFA, poprzednika Ligi Europy i to wszystko. Tylu wspaniałych zawodników, trenerów a osiągnięcia niezbyt imponujące.

zdjęcie; własne
Początki nie zapowiadały takich kłopotów. Wprawdzie wybór do ligi ( taka była przez lata procedura w Anglii, o wejściu na szczebel zawodowy decydowało głosowanie) dokonał się minimalną większością głosów bo 5:3 jednak już po roku w 1909 byli już na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii. Istniała potężna baza kibicowska czego dobrą ilustracją były zdarzenia z meczu FA Cup 20 02 1904 z Aston Villą.   Zainteresowanie meczem było tak wielkie, że na stadion White Hart Lane zgromadziło się ponad 30 tysięcy widzów, a następnych  10 tysięcy nie wpuszczono na stadion. Na trybunach panował tak niesamowity ścisk, iż kibice zaczęli pojawiać się na boisku. W takich warunkach nie sposób było kontynuować meczu i sędzia  zakończył go przy prowadzeniu Aston Villi 1:0. Co ciekawe nie zatwierdzono tego wyniku, co więcej nie przyznano walkowera dla Villi tylko postanowiono powtórzyć ten mecz na Villa Park. Tam nieoczekiwanie zwyciężyły Koguty 1:0. Zresztą z frekwencją klub nigdy nie miał większych problemów. Raczej był zawsze w czołówce na Wyspach pod tym względem, w sezonie 1955-57 sprzedali 7328 biletów sezonowych, o ponad 15000 więcej jak następny klub na wyspach. Również dzisiaj dostać się na mecze rozgrywany na ich nowym stadionie Tottenham Hotspur Stadium nie jest sprawą łatwą.

zdjęcie; własne
Choć Spurs są jedynym klubem z północnego Londynu, który miał tam swoją siedzibę od początku istnienia to jest jeden klub z tej dzielnicy, który przynajmniej jeżeli chodzi o liczbę sukcesów zdystansował Koguty. Chodzi rzecz jasna o Arsenal, rywalizacja o prymat w północnym Londynie jest jedną z bardziej gorących na Wyspach. Co ciekawe obydwa kluby miały okazję rozgrywać swoje mecze jako gospodarz na White Hart Lane i Highbury. Miało to miejsce w czasach wojen światowych. W trakcie I wojny światowej rząd zarekwirował na potrzeby armii boisko Tottenhamu i swoje mecze w tym okresie rozgrywali na stadionie swojego wielkiego rywala. Natomiast w czasie II wojny światowej rekwizycji na potrzeby wojenne uległ obiekt Arsenalu  i wtedy to Kanonierzy grali jako gospodarze na obiekcie Spurs.

Dawne czasy obfitowały w różne dziwne sytuacje, które obecnie byłby niemożliwe. Weźmy choćby sprawę scoutingu. By pozyskać nowych graczy Tottenham wybrał się do Walii gdzie zorganizował mecz testowy. Jego efektem było zakontraktowanie czterech graczy, z których najbardziej znanym był Ronnie Burgess do momentu przejścia do Kogutów górnik. Reszcie zawodników biorących udział w tym meczu grzecznie podziękowano a w ramach rekompensaty zafundowano im tradycyjny brytyjski obiad, rybę z frytkami.

 Współcześnie można w piłce nożnej dokonywać 5 zmian a w przypadku urazów głowy jeszcze więcej. Jednak dawniej tak nie było, wiele lat minęło zanim włodarze futbolowi nie tylko na wyspach zgodzili się na możliwość wprowadzanie rezerwowych. Jeżeli chodzi o angielskie boiska nastąpiło to w sezonie 1965/66. Ta nowinka nie cieszyła się początkowo zbyt dużym zaufaniem u trenerów. Wystarczy wspomnieć, iż w 42 meczach sezonu Bill Nicholson ówczesny manager Kogutów skorzystał z możliwości zmiany dwa razy. Tak dwa razy w całym sezonie. Pierwszym, który dostąpił tego zaszczytu był Roy Lowe, który zmienił  Derek Posses w meczu z Arsenalem 11 09 1965 a tym drugim Neil Johnson w meczu z Blackburn 29 01 1966.

zdjęcie; spartacuseducation.com
 Nie są to oczywiście najbardziej znani gracze, którzy w historii reprezentowali barwy Tottenhamu. Tutaj pojawia się problem o kim wspomnieć? O Harry Kane ? Tylko jego wszyscy znają ! To zacznijmy odkopywanie archiwów od Viviana Woodwarda. Był on niezwykłym sportowcem a jego kariera jest też fantastycznym znakiem dawnych czasów. Reprezentował Tottenham przez 9 sezonów, w których rozegrał 193 mecze i strzelił 96 goli. Jeden z nich na zawsze będzie w kronikach klubowych. Mianowicie 1 sierpnia 1908 roku na White Hart Lane odbył się pierwszy ligowy mecz w dziejach klubu, przeciwnikiem byli gracze Wolverhampton. W właśnie w tym spotkaniu premierowego ligowego gola w dziejach Tottenhamu strzelił Woodward. Jakież zdziwienie musiało wszystkich ogarnąć gdy rok później porzucił karierę piłkarską na rzecz krykieta i kariery architekta. Cóż wiele już o piłkarzach przeczytałem ale piłkarza architekta to jeszcze nie spotkałem. Jak wielka jest magia piłki najlepiej niech świadczy fakt, iż w tym szczytnym postanowieniu wytrwał tylko kilka tygodni i powrócił do grania w piłkę. Warto też tutaj wspomnieć, iż Woodward to dwukrotny złoty medalista olimpijski w piłce nożnej w 1908 i 1912 roku. Dalszą karierę sportową przerwała I wojna światowa i tutaj podobnie jak wielu innych piłkarzy służył na zachodnim froncie  w jej trakcie w 17 Batalionie Regimentu Middlesex, który z powodu takiego, że służyło w nim wielu piłkarzy nazywany był „Batalionie Piłkarskim”.

zdjęcie; z książki The Lane
Wielu znakomitych bramkarzy grało w barwach Kogutów, choćby Clemence, Jennings jednak chciałbym przyjrzeć się bliżej Tedowi Ditchburnowi, który w latach 1939-1959 rozegrał dla Tottenhamu 574 mecze. Już tylko ten fakt zasługuje na uznanie 20 lat w klubie ogromna ilość rozegranych meczów. Trzeba pamiętać, że początki jego kariery przypadają na czasy II wojny światowej. W Anglii toczyły się wtedy rozgrywki piłkarskie w ramach różnych „wartime league” jednak nie są one z reguły wliczane w oficjalne statystyki. Właśnie w takim spotkaniu z Chelasea 25 maja 1940 roku zadebiutował on w bramce Spurs. Na oficjalny debiut przyszło mu poczekać, aż do roku 1946 gdy wystąpił w spotkaniu z Birmingham 31 sierpnia. Przez następnych osiem lat opuścił tylko dwa spotkania ( co ciekawe oba były z Nottingham Forest) zaliczając w tym czasie imponującą serię 247 kolejnych występów w pierwszej jedenastce. Tym co uczyniło Teda Ditchburna legendą klubu oprócz tych wymienionych osiągnięć był fakt, że stanowił część drużyny, która zdobyła pierwsze w historii klubu mistrzostwo Anglii.

 

zdjęcie; amazon.pl

Trudno pisząc o Tottenhamie nie wspomnieć o Stevie Perrymanie. W jego przypadku wystarczyłby same liczby 866 meczów dla klubu z czego 655 w lidze co jest do dzisiaj niepobitym rekordem klubu. Piłkarz o żelaznym zdrowiu, w trakcie gry dla Kogutów w trakcie dziewięciu sezonów zagrał ponad 50 meczów w sezonie a jego rekord to 66 meczów w trakcie jednej kampanii. To wszystko w czasach gdy odnowa biologiczna, suplementacja i te wszystkie współczesne nowinki nie były jeszcze w takim stopniu w użyciu. Jednym zdaniem człowiek legenda.

 

 

 

 

zdjęcie; premierleaguefootballcards.co.uk
Koguty przez wiele lat uchodziły za mało brytyjski klub. Działo się tak z dwóch powodów, po pierwsze z małej znajomości piłki angielskiej w Polsce i wynikających z tego stanu stereotypów powielanych przez środowiska dziennikarskie. Drugi powód jest już bardziej rzeczywisty. Jeżeli spoglądamy na stan boisk w latach 80-tych XX i wcześniej to z łatwością zrozumiemy dlaczego efektowniej było grać długą piłką. Na takich murawach gra po ziemi mogła zakończyć się nieoczekiwaną katastrofą. Tym niemniej były i wtedy kluby starające się grać jak najwięcej po ziemi choćby Liverpool czy Tottenham. Przy takiej grze w pełni mogła rozbłysnąć gwiazda jednego z bardziej niedocenianych angielskich zawodników Glenna Hoddle’a. Przez ponad dekadę od połowy lat 70-tych pomocnika Spurs. Technika, kreatywność były jego cechami charakterystycznymi. Cechami za które został pokochany na trybunach White Hart Lane i dołączył do grona legend klubu.

niedziela, 16 lipca 2023

Łysiak "Malarstwo białego człowieka t.3"

 Przeczytane

Waldemar Łysiak „Malarstwo białego człowieka. Tom 3”

 Kolejny tom wędrówki przez dzieje malarstwa widziane oczyma Waldemara Łysiaka. Tym razem jesteśmy w epoce renesansu i manieryzmu. Na warsztat swojego pióra przefiltrowanego przez pryzmat swoich poglądów autor wziął takich artystów jak; Patinir, Grunewald, Bellini, Giorgione, Carpaccio, Holbein Młodszy, Altdorfer, Cranach Starszy, Pontomero i Bronzino. Nie mnie człowiekowi, który niczego nie potrafi narysować oceniać ale na pierwszy rzut oka nie są to za wyjątkiem Cranacha artyści do których obrazów ustawiałby się kolejki widzów w galeriach. Dzięki erudycji i wiedzy autora okazuje się, że przed obrazami tych artystów warto w różnych galeriach się zatrzymać ( tutaj należy wspomnieć i docenić, iż przy każdej reprodukcji umieszczonej w książce podane jest również muzeum w zbiorach, którego znajduje się dany obraz). Książka/album ma pewien moim zdaniem słuszny schemat. Łysiak zaczyna od przedstawienia biografii danego malarza wzbogaconej różnego rodzaju wątkami czasami dotyczącymi epoki, czasami tematyki a czasami biegnącej ścieżkami myśli autora. Pozwala to lepiej zrozumieć twórczość danego malarza bo osadza ją w realiach czasów, w których żył.

 Weźmy choćby Patinira, wydaje mi się, iż w historii malarstwa znajdziemy wielu ciekawszych pejzażystów. Jednak ukazanie tła epoki, wskazanie, że Patinir był pierwszym, który zaczął malować pejzaże czyni to z tej postaci interesującego malarza. Ten schemat przewija się przy wszystkich prezentowanych artystach, wskazanie cechy, maniery czy tematyki charakterystycznej dla danego twórcy i pokazanie co jest w jego twórczości specyficzne, niezwykłe zasługujące na zatrzymanie się. Dla mnie najciekawszym fragmentem tego tomu był ten poświęcony manieryzmowi a z obrazów największe wrażenie zrobiły chyba dwa dzieła; Matthiasa Grunewalda „Ukrzyżowanie Chrystusa” oraz Agnolo Bronzino „Elonora da Toledo z synkiem”.

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...