niedziela, 27 sierpnia 2023

Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula „Cham i pan a nam, prostym, zewsząd nędza?”

 Przeczytane


 Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula „Cham i pan a nam, prostym, zewsząd nędza?”

 Szczerze polecam wszystkim tę książkę ponieważ dotyczy ona około 90 % z nas. Bo tylu w dawnych czasach było chłopów w społeczeństwie i warto spojrzeć na obraz swoich przodków z przed wieków. Rzecz jasna ci z czytelników, którzy wywodzą się z jaśnie państwa również zobaczą obraz swoich przodków, czy będzie to obraz korzystny? By odpowiedzieć na to pytanie zapraszam do lektury książki.

Lekturę ułatwia konstrukcja dzieła Chwalby i Harpula. Mianowicie książka napisana jest w formie alfabetu. Do poszczególnych liter przypisane są zaczynające się na tą literę hasła. Tego typu zabieg powoduje, że lektura nie przytłacza można samemu wybierać interesujące nas w danej chwili fragmenty. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że dzieło to może stanowić wprowadzenie do tematyki relacji pomiędzy wsią a dworem w dziejach Polski. Popularna forma publikacji pozbawiona jest aparatu naukowego jednak jeżeli kogoś zainteresuje jakiś epizod z dziejów polskiej wsi to pomocna będzie wybrana bibliografia znajdująca się na końcu książki.

Konstrukcja może być najbardziej wymyślna a i tak lekturę może położyć język jakim została napisana. Jednak nie w tym przypadku, narracja jest wartka okraszona licznymi anegdotami czy ciekawostkami. Nic tylko czytać.

Wydaje się, że tę pozycję warto przeczytać nie tylko ze względu na przystępny język czy przyjazną konstrukcję. Warto ją przeczytać ponieważ dotyka niezwykle istotnego zagadnienia dla teraźniejszości. Przecież określenie wieśniak, wiocha są współcześnie obelgami. Dlaczego tak się dzieje? Skąd dzisiaj tak duża pogarda dla mieszkańców wsi? Właśnie dlatego by znaleźć odpowiedzi na te istotne dla nas żyjących w XXI wieku pytania warto sięgnąć po tę książkę.

Co ciekawe lektura może być również ciekawa dla tych wszystkich, którzy sporo o tematyce dawnej wsi wiedzą. Bo nie sądzę, że nawet wśród nich jest wielu, którzy wiedzą, iż w obecnej Polsce nadal obwiązują serwituty. Jednak to tylko ciekawostka. Istotniejsze wydaje się uświadomienie ogromu pracy jaką wśród ludu wiejskiego wykonało środowisko narodowe w Wielkopolsce i Kongresówce oraz ludowcy w Galicji by od mentalności „My cesarza będziemy od Polaków [ szlachty ] bronić” czy uważania Kościuszki za zbrodniarza, który podniósł rękę na dobrego cesarza do masowej odpowiedzi na apel Witosa z 1920 by wstępować do wojska w czasie wojny polsko-rosyjskiej.

Oczywiście można wybrać inną lekturę, nic strasznego się nie stanie. Chyba, że ktoś hołduje ludowym mądrościom i stosuje się do maksymy „kto biegły w piśmie, do piekła się ciśnie”.

sobota, 26 sierpnia 2023

Solstafir „Otta”

 Półka z płytami.

Solstafir „Otta” Season Of Mist 2014

 Zimna, melancholijna, głośna, wspaniała taka jest muzyka Solstafir. Muzycy tej islandzkiej grupy w znakomity sposób operują nastrojem bo to słowo jest chyb kluczem do próby opisania czym jest muzyka  Solstafir. Niezależnie czy będą to dźwięki rockowe, post-rocka czy heavy metalu to spaja je ten niesamowity nastrój wykreowany przez grupę. Czasami zdarza się, iż okładki płyty oddają jej ducha. Dokładnie tak jest w przypadku „Ottta” dlatego warto uważniej się jej  przyjrzeć. Wystarczy na nią spojrzeć by wiedzieć, iż muzyka będzie surowa. Stworzona za pomocą oszczędnych środków wyrazu. Natomiast  to zamglone morze dodaje ten kluczowy element do muzyki Solstafir czyli właśnie nastrój, nastrój tajemniczości. Prowadzi ona przez wszystkie utwory zawarte na tej płycie, potęguje ją wokalista, który śpiewa po islandzku. Cóż z zasady nie będzie to muzyka zdobywająca liczne rzesze słuchaczy. Nie jest radosna, by się nią delektować w zasadzie trzeba ją słuchać głośno. Pokonanie tych wszystkich trudności gwarantuje obcowanie ze sztuką pisane przez duże S. W świecie gdzie już prawie wszystko było Solstafir stworzył obszar niezwykle oryginalnej muzyki za co muzykom należą się  wyrazy uznania. Tym bardziej, iż są na tej płycie momenty gdy możemy obcować z muzycznym Absolutem.


Lista utworów;

1. Lágnætti
2. Ótta
3. Rismál
4. Dagmál
5. Miðdegi
6. Nón
7. Miðaftann
8. Náttmál

 

piątek, 25 sierpnia 2023

West Ham United

 Z historii angielskich klubów.

grafika; google
 

Jak na postrzeganie klubu wpływają współczesne czasy. Dobrą ilustracją tego zagadnienia jest West Ham United. Obiektywnie nie mogący poszczycić się zbyt wielkimi sukcesami jednak przez fakt występowania w Premier League a ostatnio zdobycia Pucharu Ligi Konferencji uważany za jeden z większych klubów na Wyspach. Czy słusznie ? Trzy Puchary Anglii i dwa sukcesy w Europie na tle wielu klubów angielskich nie robią szczególnego wrażenia.

zdjęcie; emp-shop pl

Niewątpliwie na dobre postrzeganie klubu wpływa również fakt, iż jego wychowankami lub graczami byli tak wybitni piłkarze jak Bobby Moore, Geoffe Hurst (pierwszy zdobywca hattricka w finale Mistrzostw Świata), Trevor Brooking, Frank Lampard jr, Michaeal Carrick, Joe Cole czy współcześnie Declan Rice. Każdy kto choć trochę bardziej interesuje się piłką nożną zna te nazwiska i być może kojarzy je z Młotami. Do tego w polskiej specyfice dochodzi również fakt, iż w barwach West Hamu gra Łukasz Fabiański co sprzyja rozpoznawalności klubu na rodzimym rynku.

Rzecz jasna klub ze 128 letnią historią ma trochę ciekawych zdarzeń w swoich dziejach, spójrzmy na niektóre z nich.

 

W czasie obu wojen światowych w XX wieku rozgrywki ligowe na szczeblu centralnym uległy zwieszeniu. Jednak w piłkę lokalnie grano cały czas, odbywały się choćby rozgrywki w lidze pomiędzy klubami londyńskimi oraz rozgrywki pucharowe na szczeblu ogólnoangielskim. Pierwszym zwycięzcą rozgrywek Football League War Cup byli piłkarze West Hamu, którzy w finale

zdjęcie; whufc com

rozgrywanym na Wembley 8 czerwca 1940 roku pokonali Blackburn Rovers 2:0. Już sam fakt istnienia takich rozgrywek, miejsce ich rozegrania oraz ilość widzów ponad 42 tysiące pokazują, iż II wojna światowa w Anglii wyglądała delikatnie mówiąc trochę inaczej jak na kontynencie. Bo nawet w latach późniejszych  gdy Anglia stała się obiektem bombardowań niemieckich nie zaprzestano wspomnianych rozgrywek.

 

 

 

Być może obserwując do bólu pragmatyczny West Ham Davida Moyesa trudno uwierzyć, iż klub ten grał często ładną, techniczną piłkę i nie stronił od nowinek taktycznych. Właśnie Młoty uchodzą za jeden z pierwszych brytyjskich klubów, który odszedł od ustawienie 2-3-5 WM do nowoczesnego wtedy 4-2-4. Miało to miejsce w sezonie 1960-61 a prekursorem tego ustawienia był Ted Fenton. Jednak fakt grania nowoczesnym ustawieniem nie gwarantuje sukcesu czego dowodem było 16 miejsce na koniec tamtego sezonu. Patrząc na ten fakt nie sposób odebrać racji Moyesowi, który dobiera taktykę do graczy jakich posiada co pozwala na relatywnie spore sukcesy ( Puchar LKE czy wysokie miejsca w Premier League).

 Elektryfikacja stadionów angielskich przypada na lata 60-te XX wieku jednak WHU eksperymentowali z tym oświetleniem jeszcze w XIX wieku. W swoim pierwszym sezonie 1895-96 gdy klub nazywał się Thames Ironworks  i grał na Canning Town wykorzystano sztuczne oświetlenie w dwóch meczach z Woolwich Arsenal i WBA. Z powodów technicznych zaprzestano tego eksperymentu i nastąpiła ponad 40 letnia przerwa od meczów rozgrywanych po zmierzchu.

Jak wiadomo współcześnie kluby organizują wyprawy w różne miejsca na świecie by pozyskiwać nowych kibiców by ugruntowywać swoją markę na piłkarskim rynku. Co ciekawe przed epoką komercjalizacji piłki nożnej również istniały tego typu eskapady. Jedną z ciekawszych była wyprawa WHU do Europy w 1945 roku prawie chwilę po zakończeniu działań wojennych. Drużyna dotarła m.in. do Berlina gdzie na Stadionie olimpijskim rozegrała mecz z zespołem złożonym z piłkarzy służących w oddziałach stacjonujących w okupowanych Niemczech. Trudno dzisiaj określić czy byli oni tak dobrzy czy piłkarze West Hamu tacy słabi tym niemniej mecz zakończył się remisem 2:2

zdjęcie; własne

Niestety polski kibic a zwłaszcza już młody może nawet nie wiedzieć co to program meczowy. Na wyspach to jest rzecz powszechna, towarzyszy każdemu rozgrywanemu tam meczowi. Trzeba przyznać, iż kibice West Hamu na tym tle wykazali się nie lada determinacją. Mianowicie w sezonie 1965-66 gdy grali w Pucharze Zdobywców Pucharów  ( rozgrywki europejskie dzisiaj już nieistniejące, w których grali zwycięzcy krajowych pucharów) wydawali program na mecze wyjazdowe tak więc kibice udający się na spotkania z Olimpiakosem, Magdeburgiem czy Borussią Dortmund mogli zaopatrzyć się w ten podstawowy atrybut kibica na meczu na Wyspach.

 

 

 

zdjęcie; meczyki pl

Przez tyle lat przewinęło się przez szatnię Młotów cały szereg wybitnych graczy, ot choćby ci, których wspomniałem powyżej. Jednak pisząc o tym klubie trudno byłoby zapomnieć o Vicu Watsonie rekordziście klubu pod względem strzelonych bramek -298, czy  Billu Bondsie który rozegrał 799 meczów ligowych dla klubu. Co ciekawe na drugim miejsce w tej klasyfikacji jest Fran Lampard. Z tym, że chodzi tutaj o Lamparda seniora, który grał w barwach Młotów w latach 1967-1985 i choć ogólnie zapewne bardziej znany jest jego syn, piłkarz m.in. Chelsea czy Man City to legendą klubu grającego obecnie na Stadionie Olimpijskim w Londynie jest senior rodu.

Z pewnością takiej kariery piłkarskiej jak obaj Lampardowie nie zrobił Jimmy Marshall, rozegrał on ledwie w latach 30-tych 59 meczów w których strzelił 19 goli. Jednak jest jednym z niewielu piłkarzy w dziejach, którzy ukończyli studia medyczne i po zakończeniu kariery prowadzili czynną praktykę w tym zakresie.

 

zdjęcie; whufc com

Na koniec jeszcze o dwóch ciekawych postaciach, które przewinęły się przez londyński klub. O pierwszym z nich powiedzieć, że się przewinął to lekka obraza. Alfred Earl prawy obrońca grał w WHU od 1925 roku rozegrał 206 meczów i jest swoistym rekordzistą mianowicie nikt w historii klubu nie rozegrał większej ilości spotkań bez strzelonej bramki.

Drugi z graczy Stanley Bourne reprezentował klub w latach 1906-1912 i rozegrał w tym czasie ledwie 16 meczów. Jednak na tle ówczesnych piłkarzy z pewnością się wyróżniał. Wiele lat zanim Edgar Davids zaczął występować na boisku w okularach Bourne już to czynił będąc pierwszym zawodowym piłkarzem, który na poziomie I ligi tak robił.

sobota, 19 sierpnia 2023

Crippled Black Phoenix „Banefyre”

Półka z płytami

Crippled Black Phoenix „Banefyre” Season of Mist 2022

Na ostatniej płycie Crippled Black Phoenix najtrudniejszym wyzwaniem jest przetrwać pierwszych 40 sekund, gdy atakowani jesteśmy za pomocą dosyć niepokojących i nieprzyjemnych dźwięków. Jeżeli ktoś nie uprzedzi się w tym czasie do zespołu, nie porzuci tej muzyki to ma szansę zastać zabranym w ciekawą podróż muzyczną. W podróż do krainy ciężki dźwięków, potężnych riffów ale i również dużej przestrzeni w tej muzyce. W wielu utworach pewną delikatność wprowadza głos wokalistki Belindy Kordick. Jednak nie ma co tutaj nikogo oszukiwać, wiele jest na tej płycie różnego rodzaju zgrzytów gitar, mocy iście heavy metalowej. Tym niemniej grupa tak jak wspominałem nie stawia tylko na moc. Sporo jest ponurego nastroju sporadycznie rozświetlanego czy kompozycjami takimi jak piąty utwór na pierwszej płycie. Niesamowity nastrój w Bonefire wykreowany za pomocą m.in. trąbki na której gra Helen Stanley, wspaniały majestatyczny, melancholijny utwór jest niewątpliwie najmocniejszym momentem na tych 2 płytach jakie składają się na album „Banefyre”. W zasadzie nie ma tutaj słabszych utworów. Nowoczesny trochę nietypowy ale za to bardzo dobry heavy metalowy album.

Lista utworów;

1. Intro/Incantation For The Different (2:49)
2. Wyches And Basterdz (4:57)
3. Ghostland (5:43)
4. The Reckoning (6:49)
5. Bonefire (4:36)
6. Rose Of Jericho (13:47)
7. Blackout77 (7:37)
8. Down The Rabbit Hole (10:32)
9. Everything Is Beautiful But Us (4:36)
10. The Pilgrim (6:19)
11. I'm OK, Just Not Alright (10:05)
12. The Scene Is A False Prophet (15:13)
13. No Regrets (4:30)

piątek, 18 sierpnia 2023

West Bromwich Albion

 Z historii angielskich klubów.

grafika; google

 

zdjęcie; wba co uk

Niewiele klubów w Anglii może pochwalić się zdobyciem trzech najważniejszych trofeów jakie można wywalczyć w rozgrywkach mających miejsce na Wyspach. Do tego ekskluzywnego grona zaliczają się Drozdy. Wprawdzie minęło już trochę czasu od momentu (sezon 1919-20) wywalczenia mistrzostwa czy pucharów  za zwycięstwa w Pucharze Anglii ( 5-cio krotnie)  i Pucharze Ligi Angielskiej. Tym niemniej wszystkie najważniejsze osiągnięcia w piłce angielskiej są udziałem tego klubu z obszaru West Midlands. Ba jeżeli się dobrze przyjrzeć to mogą jeszcze w uzupełnieniu dołożyć  Charity Shields i FA Youth Cup niezwykle prestiżowe zwycięstwo w pucharze drużyn młodzieżowych. Jednak od czasu tych sukcesów minęło już ponad 50 lat tak więc współczesnemu pokoleniu kibiców WBA specjalnie z niczym się nie kojarzy.

 

 

zdjęcie; przeglądsportowy onet pl

Być może bardziej dociekliwi i charakteryzujący się dobrą pamięcią mogą wiedzieć, iż w barwach West Bromu grali Kuszczak, Krychowiak ( najwyższa tygodniówka swego czasu w klubie) i Grosicki. Cóż wielkiej kariery tam nie zrobili i jakimiś legendami klubu nie są, ot tak ciekawostka interesująca co najwyżej polskiego kibica.

 

 

Przemęczenie, obciążenie sezonem to słowa, które bardzo często padają w kontekście współczesnego futbolu. Co jednak mieli powiedzieć piłkarze dawniej. Weźmy na przykład tych grających dla WBA. Mianowicie od soboty 20 kwietnia do poniedziałku 29 kwietnia 1912 roku rozegrali siedem meczów! W tym dwa mecze finału F.A. Cup, niestety żadnego z nich nie wygrali. W sumie to jest mieć pechową serię. Dobrze, że tego 29 kwietnia kończył się sezon bo piłkarze mieli czas na ochłonięcie po tej niefortunnej końcówce sezonu. Trzeba przyznać, iż czas wakacji wykorzystali bo na inaugurację następnego sezonu pokonali 2:0 Middlesbrough.

zdjęcie; vintagefootballprogrames com
Z tymi dawnymi czasami wiąże się też dość ciekawa historia mianowicie piłkarze West Bromu mieli zaszczyt inaugurować rozgrywki piłkarskie na byłym stadionie Stoke, Victoria Ground 8 września 1888 roku. Nieczęsto los tak plecie dzieje, by ten kto coś zaczynał miał okazję to zakończyć. Zwłaszcza jeżeli pomiędzy tymi zdarzeniami mija 109 lat. A tyle upłynęło gdy 4 maja 1997 na boisko Victoria Ground wybiegli piłkarze Stoke i WBA tym razem by rozegrać ostatni mecz na tym obiekcie.

 

Może nie jest to obecnie zbytnio rozpoznawalny klub na świecie ale byli prekursorami działań , które są obecnie bardzo popularne w świecie piłki nożnej. Wiele klubów choćby Spurs czy Wrexham doczekały się seriali na swój temat. Drozdy miały taki kiedy jeszcze nikt nie śnił o platformach streamingowych. W roku 1962 firma Ford w ramach kampanii reklamowej nakręcił film „The Saturday Man”, którego istotną część stanowili piłkarze West Brom.

 


zdjęcie; wbachronicle com
Pisząc kilka słów o WBA trzeba koniecznie wspomnieć o Tonym Brownie. Rzadko się zdarza by jeden zawodnik mógł poszczycić się nie tylko największą ilością meczów w barwach klubu ale jednocześnie był  ich najskuteczniejszym w historii snajperem. Z takim przypadkiem mamy do czynienia tutaj, 720 meczów, 279 bramek to jego dorobek w pełni zasługując na przydomek „The Bomber”. Być może ktoś w przyszłości wymaże jego rekord z klubowych tabel jednak jeden zachowa już na zawsze. Tony Brown strzelił bramki we wszystkich rundach Pucharu Ligi w sezonie 1965-66 co dało łączny wynik dziesięciu trafień a klub mógł wznieść do góry ten puchar po pokonaniu w finale w dwumeczu West Hamu 5:3.

zdjęcie; skysports com
Połowa lat 60-tych XX w to czasy ogromnych zmian w piłce nożnej. Wtedy ( w sezonie 1965-66) wprowadzono przepis o możliwości dokonywania zmiany jednego zawodnika w meczu. Nie wszyscy podchodzili do tych nowinek z otwartością. Wręcz można powiedzieć, że przepis ten przyjmował się bardzo powoli. Ponieważ początkowo zachowywano tą możliwość na okoliczność kontuzji. Pojęcie fair play nieprzypadkowo wywodzi się z Anglii i zmienianie zawodnika tylko z tego powodu, że słabo gra nie mieściło się początkowo w sposobie myślenia świata piłkarskiego na Wyspach. Jeżeli chodzi o „Baggies”  to pierwsza zmiana zawodnika miała miejsce w dość niezwykłym spotkaniu. W finale Pucharu Anglii 18 maja 1968 roku w meczu z Evertonem. Pierwszym, który opuścił przedwcześnie murawę był  John Kaye a jego zmiennikiem Dennis Clarke. Należy nadmienić, iż zmiana dokonała się zgodnie z ówczesnymi standardami, John Kay doznał kontuzji. Mecz ten zostanie w annałach piłki angielskiej na dłużej nie z powodu tej zmiany. Był to pierwszy finał Pucharu Anglii transmitowany przez telewizję w kolorze. Jeszcze będąc chwilę przy tym finale to należy dodać, iż strzelec jedynej i zwycięskiej bramki Jeff Astle zdobywał bramki we wszystkich poprzednich rundach ( czyli od 3 rundy bo kluby 1 i 2 ligi zaczynają grę w FA Cup właśnie od tego szczebla rozgrywek).

zdjęcie; premierfootballcards com
Pożegnamy się z klubem z okolic Birmingham wspomnieniem postaci Huberta Pearsona,  bramkarza, który w latach 1907 – 1925 rozegrał 350 meczów dla „Baggies”. Jak na bramkarza może pochwalić się również niezłą statystyką po stronie bramek strzelonych. Liczba dwie może nie rzuca na kolana jednak ilu bramkarzy tego świata chciałoby mieć takie osiągnięcia. Najciekawsze w jego historii było to, że zdobył te swoje gole w trakcie jednego sezonu 1911-12. Sprawa jest jeszcze bardziej dziwna jeżeli spojrzymy na daty tych bramek. Pierwsza w Boxing Day druga natomiast w Lany Poniedziałek. Nie było w dziejach piłki a już z pewnością West Bromwich Albion zawodnika, na którego święta miałyby tak pozytywny wpływ.

Półka z płytami

  Eagles „The Long Run” Electra/Asylum Records 1979 W omówieniu zamieszczonym w jedynym jeszcze istniejącym rockowym piśmie w Polsce a...