Andrzej Friszke „Państwo czy rewolucja”
Książka autorstwa Andrzeja Friszke ma podtytuł Polscy
komuniści a odbudowa państwa polskiego 1892-1920. Jest ona po pierwsze wzorcem
jak powinna wyglądać książka historyczna. Czyli jest oparta na źródłach a na
jej końcu znajdziemy przypisy oraz bogatą bibliografię. Już tylko to wystarcza
by ją zarekomendować. Jednak książka ta a w zasadzie postawa badawcza jaką
zaprezentował autor jest również wzorcowa. Pisze tylko o tym co ustalił na
podstawie materiału źródłowego, nie boi przyznać się, że pewne obszary objęte pracą
są jeszcze niezbadane. Ponadto nie pisze pod z góry obraną tezę tak dobierając
materiał by przedstawić kogoś pozytywnie lub negatywnie. Po tych peanach nad
stroną techniczną pracy parę słów o jej treści.
Praca prof. Friszke jest panoramą dziejów politycznych
ziem polskich na przełomie XIX i XX wieku. Naturalną koleją rzeczy koncentruje
się w swojej pracy na nurcie robotniczym bo na tym polu ścierały się główne
siły socjalistyczne na ziemiach polskich. Praca ma istotne ograniczenie
terytorialne mianowicie dotyczy ziem Królestwa Polskiego. Jest to jednak zabieg
w pełni uzasadniony ponieważ ruch komunistyczny nie odgrywał większej roli w
zaborze austriackim czy pruskim.
O wpływy w ruchu robotniczym rywalizowały dwa nurty
polityczne; komuniści z socjalistami
niepodległościowymi. Ta rywalizacja, jej motywy, zmiany jakie zachodziły w
obrębie ruchu robotniczego są główną osią tej książki.
Dzięki trudowi autora możemy prześledzić drogę
intelektualną Róży Luksemburg, która doprowadziła ją do negacji aspiracji
niepodległościowych Polaków. Przyglądając się temu wątkowi można tylko
stwierdzić, iż nie pierwszy raz zwolennicy konieczności dziejowych czy
nieubłaganych prawideł życia społecznego zostali pokonani przez czynniki, które
najczęściej lekceważyli.
Studiując tę książkę można zauważyć, iż pewne sprawy
pozostają niezmienne. Tym czynnikiem jest taktyka komunistów, którzy odmawiali
współpracy czy podporządkowania się organom których nie kontrolowali. Ruch
robotniczy na ziemiach polski ze względu na taką komunistów postawę nie był w
stanie zorganizować wspólnych działań w trakcie rewolucji 1905 roku. Podobnie
nie podejmowali oni współpracy w obszarze socjalnym jeżeli nie kontrolowali
zajmujących się tym organizacji czego przykładem była odmowy współpracy przy tworzeniu
kuchni robotniczych czyli form dożywiania najuboższych mieszkańców Warszawy. Ta
taktyka jest stałym elementem działań komunistów pod każdą szerokością czy
długością geograficzną.
Kolejną cechą charakterystyczną tego ruchu pokazaną w
książce jest jego doktrynerstwo. Jeżeli rzeczywistość nie odpowiada założeniom
teoretycznym to tym gorzej dla rzeczywistości. Przed I wojną światową a także w
trakcie jej trwania jasnym stało się, że odbudowa Polski będzie możliwa tylko
na szerszej jak robotnicza podbudowie społecznej. Odrzucenie tego stanu rzeczy
doprowadzi komunistów do zaprzaństwa narodowego zaprezentowanego w pełnej
krasie w trakcie wojny polsko – bolszewickiej.
Smutną konstatacją jest spostrzeżenie, że Lenin zanim
sięgnął po władzę nie ukrywał jaki los szykuje światu, pisał „ewidencja i
kontrola, wszyscy obywatele stają się najemnymi pracownikami państwa”. Tylko
kto by tam czytał wtedy a i dzisiaj
różne manifesty komunistyczne zbywane są wzruszeniem rąk.
Muszę przyznać się również do niewiedzy. Choć zdawałem
sobie sprawę, że w trakcie rewolucji październikowej życie w Piotrogrodzie (
ówczesna nazwa Petersburga) toczyło się praktycznie normalnie to informacja o
rzeczywistej ilości zaangażowanych w ten bolszewicki przewrót robią duże
wrażenie. Sześć góra siedem tysięcy bolszewików pokonało około 2 tysiące
obrońców Rządu Tymczasowego. Te liczby w pełni potwierdzają tezę, iż
zdeterminowana mniejszość potrafi narzucić swoją wolę większości.
Choć postać Róży Luksemburg jednoznacznie zapisała się w polskiej
historii to w książce znajduje się fragment wobec, którego trudno przejść
obojętnym. Z pozycji marksistowskich poddaje ona krytyce działania bolszewików
w Rosji pisząc „ Można zadekretować to co negatywne, burzenie; budowy, tego co
pozytywne – nie da się […] Tylko pieniące się bez przeszkód życie rodzi tysiące
nowych form (…) ma siłę twórczą, korygując wszystkie swoje pomyłki. Życie
publiczne państw o ograniczonej wolności jest właśnie, tak bezpłodne, że przez
wykluczenie demokracji odcina się żywe źródła wszelkiego bogactwa. (…) Muszą w
tym brać udział najszersze masy ludowe. Inaczej socjalizm będzie wprowadzony
dekretami, oktrojowany zza zielonego stolika przez tuzin intelektualistów.”
Można oczywiście na tę krytykę spojrzeć jako na twór
teoretyka, który nie rozumie praktyki życia społecznego. Po części będzie to
prawdą odnośnie wszystkich komunistów, którzy nie mogli znieść tej cechy natury
ludzkiej, która chce posiadać rzeczy na własność. Jednak należy docenić krytykę
ze strony skądinąd komunistki jeżeli chodzi o praktyki władzy komunistycznej Rosji.
W innym miejscu Friszke niezwykle trafnie pisze w
kontekście ofiar rewolucji bolszewickiej i wojny domowej w Rosji czyli co
najmniej 10,5 miliona ludzi. „Znając te fakty niezwykle trudno jest zrozumieć,
dlaczego sowiecki komunizm miał tylu zwolenników (…) Kluczem do zrozumienia
tego dramatycznego fenomenu jest emocjonalna potrzeba identyfikacji, która
prowadzi do przyjmowania faktów potwierdzających słuszność wyboru oraz
odrzucania lub bagatelizowania mu przeczących. Zwolennicy komunizmu nie
przyjmowali do wiadomości faktów niewygodnych, odrzucali je jako „burżuazyjną
propagandę”. Choć ta konkluzja autora odnosi się do konkretnych ludzi i czasu
to wydaje się, że jest uniwersalnym spostrzeżeniem faktu, iż nie widzimy
negatywnych działań naszych politycznych bohaterów. To prowadzić może w
sprzyjających okolicznościach do postawy jaką przybrała Lucyna Baranowska,
która na pytanie swojego dobrego znajomego z ruchu socjalistycznego ale wtedy
już po przeciwnej stronie Pragiera „Wczoraj chłopi napadli na jakiś dwór i
zanim pozabijali mieszkańców, powyjmowali im łyżeczką oczy. Powiedzcie mi, czy
wy, na przykład wyjęlibyście mi łyżką oczy? Zamyśliła się i po chwili
powiedziała – mój Boże jakby było trzeba” Można tylko dodać – modelowa postawa
komunisty.
Fascynująca książka pokazująca zarówno ideowe zmagania
pomiędzy tymi nurtami życia politycznego ale również ukazująca z
socjalistycznej perspektywy okoliczności budowania państwa polskiego jesienią
1918 roku. Pokazująca, iż Polska dla „Fraków” czyli działaczy Polskiej Partii
Socjalistycznej była ważniejsza od socjalizmu. Dla niej potrafili zrezygnować z
władzy na rzecz swoich przeciwników politycznych z endecji.
Narracja kończy się w roku 1920 gdy dwa nurty polskiego
ruchu robotniczego trwale się podzieliły. Na tych, którzy bronią swojego,
polskiego państwa i tych, którzy z tym państwem przy obcej pomocy walczą czyli
z komunistami.
Na koniec jeszcze taka ciekawostka. Ważna postać strony
komunistycznej z początków XX w Julian Marchlewski miał brata, który został
senatorem z ramienia PSL – Piast. To były dopiero podziały polityczne w
rodzinie.